fot. Maciej Kaczanowski
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin zakończyła rozgrywki w 2016 roku na czwartym miejscu w tabeli Tauron Basket Ligi Kobiet. Mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby nie problemy kadrowe, z którymi od początku sezonu boryka się zespół.
Z powodu kontuzji Dominika Owczarzak opuściła pięć meczów, Uju Ugoka jeden, a Aliyah Handford trzy. Ta ostatnia nie zaaklimatyzowała się zresztą w Polsce i wróciła do Stanów Zjednoczonych. W trakcie rozgrywek odeszła również Olivia Szumełda-Krzycka, która nie była zadowolona z roli, jaką pełniła w zespole.
Ich miejsce zajęły nowe zawodniczki: Asia Boyd i Marta Mistygacz. Znów mozolnie trzeba było rozpoczynać proces zgrywania zespołu. I o ile w przypadku Amerykanki, która już od kilku tygodni jest z drużyną, zrozumienie z nowymi koleżankami jest na całkiem niezłym poziomie, o tyle starsza z sióstr Mistygacz będzie potrzebowała znacznie więcej czasu.
– Wiadomo, że wytrenowanie pewnych zagrywek czy „złapanie” filozofii zespołu nie przychodzi od razu. Teraz nie będzie już na to czasu, bo dziewczyny muszą odpocząć przed decydującą fazą sezonu, ale od 1 stycznia mocno bierzemy się do pracy, żeby jak najszybciej wkomponować Asię i Martę do zespołu. Obie mają potencjał, ale potrzebują czasu, żeby go pokazać – tłumaczy szkoleniowiec Pszczółki Krzysztof Szewczyk.
Trener, który niedawno został selekcjonerem młodzieżowej reprezentacji Polski, dokonał nie lada wyczynu, tworząc jeden z najmocniejszych zespołów w kraju, mimo dysponowania ograniczonymi środkami finansowymi. Choć z wyjątkiem Uju Ugoki, notującej średnio 10,92 zbiórki na mecz, Pszczółek próżno szukać w czołówkach indywidualnych statystyk, są bardzo mocne jako zespół. Także dlatego, że każda z nich rozumie, że najważniejsze jest dobro grupy, z czym w innych drużynach miewają problemy. Lublinianki znakomicie bronią, co stało się ich głównym atutem. Jako jedyne potrafiły zatrzymać Wisłę Can-Pack poniżej 60 „oczek”. Dotychczas straciły zaledwie 767 punktów, a więc zdecydowanie najmniej w całej lidze.
W zespole są jeszcze spore rezerwy. Szczególnie jeśli chodzi o zmienniczki. Agata Dobrowolska i Dorota Mistygacz wciąż szukają formy. Jeżeli podobnie jak Marta Jujka, która na początku sezonu także nieco zawodziła, zaczną wreszcie grać na miarę swojego potencjału, siła ognia jeszcze wzrośnie. Jeżeli uda się do tego poprawić skuteczność, będą w stanie pokonać każdego przeciwnika.