Drużyna z najlepszej „ósemki” Euroligi oraz najlepszy obecnie zespół na polskich parkietach przyjedzie w niedzielę (godz. 19) do Lublina. Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS zmierzy się z aktualnym mistrzem Polski – CCC Polkowice
Lubelskie koszykarki mogą mieć powody do zadowolenia po ostatnim spotkaniu. W Bydgoszczy nieznacznie pokonały Artego 76:72 i zwiększyły tym samym swoje szanse na walkę o wyższe miejsce niż ósme na zakończenie rundy zasadniczej. Co jednak najważniejsze, pokazały, że potrafią rywalizować z najmocniejszymi ekipami w stawce.
– Jesteśmy zadowolone, bo wygrywamy drugi mecz z rzędu z bardzo wymagającym przeciwnikiem, jeszcze na ich hali, więc to na pewno bardzo cenne zwycięstwo. Po meczu rozmawiałyśmy z dziewczynami, że i tak nie zagrałyśmy super spotkania. Pokazuje nam to, że możemy wygrać z każdym, bo możemy grać dużo lepiej i mam nadzieję, że tak to będzie wyglądać – mówiła nam skrzydłowa „Pszczółek” Dorota Mistygacz.
Trener Wojciech Szawarski ma jednak powody do zmartwień. Liderka akademiczek – Brianna Kiesel – doznała urazu kostki lewej nogi. Przez ostatnie dni Amerykanka kurowała się w klinice w Łodzi. Jej występ w niedzielnym starciu stanął pod wielkim znakiem zapytania. Opiekun drużyny ma podjąć tę decyzje przed samym meczem.
Pewne jest natomiast to, że szkoleniowiec będzie musiał w większym stopniu zaufać rezerwowym. Pod nieobecność Kiesel na pozycji numer „jeden” mogą wystąpić Martyna Cebulska, Irena Vrancić oraz Kaja Grygiel. Pierwsza z nich będzie zapewne podstawową zawodniczką w rotacji. Niewykluczone natomiast, że Bośniaczka wybiegnie na parkiet po raz pierwszy od początku stycznia.
W pierwszym starciu „Pszczółek” z CCC wyraźnie lepsze były mistrzynie kraju, które wygrały 74:60. Warto jednak pamiętać, że lublinianki grały wtedy bez nominalnej środkowej (klub zdążył już podziękować Kai James). Ten mecz był również pechowy dla Kiesel, która musiała na kilka minut opuścić parkiet z podejrzeniem urazu. Na jej szczęście, była to tylko chwilowa niedyspozycja.
W środę liderki Energa Basket Ligi Kobiet odniosły spory sukces na arenie międzynarodowej. Podopieczne Marosa Kovacika przegrały co prawda z ZVVZ USK Praga 74:79 w ostatnim spotkaniu fazy grupowej Euroligi, ale dzięki korzystnemu wynikowi innego starcia awansowały do czołowej „ósemki” rozgrywek.