Koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin sprawiły sensację w Bydgoszczy. Wygrały z tamtejszym Artego 76:72. Zła wiadomość jest natomiast taka, że w końcówce meczu Brianna Kiesel nabawiła się, prawdopodobnie, urazu lewej nogi
Wbrew przedmeczowym zapowiedziom, zespół pojechał do województwa kujawsko-pomorskiego razem z Julią Adamowicz, która ma złamany palec. Kapitan „Pszczółek” wystąpiła w starciu z Artego, niewykluczone, że na własną prośbę, podobnie jak wcześniej zrobiła to, chociażby, Nikki Greene.
Takie wsparcie na pewno przydało się lubliniankom. Szczególnie, że gospodynie spisywały się katastrofalnie słabo w pierwszych minutach tego spotkania. Piłka głównie tańczyła na obręczy, a punkty wpadały niemal wyłącznie z linii rzutów wolnych. Podopieczne Wojciecha Szawarskiego również nie imponowały skutecznością, ale nie miały aż takich problemów z dopisywaniem się do protokołu. Pierwsze skrzypce w ofensywie grała Greene, która szybko stała się liderką punktową drużyny. Wydatnie pomagała również zespołowi w obronie i w walce na zbiórkach. To dało dobry efekt w postaci prowadzenia 21:15 po 10 minutach gry.
Kolejna odsłona tego starcia było nieco bardziej wyrównana. Podopieczne Tomasza Herkta próbowały otrząsnąć się po słabym początku i ruszyły do odrabiania strat. Szło im to jednak dosyć opornie, bo ciągle nie mogły ustawić celowników. Na ich szczęście, Lublin także nie potrafił wypracować sobie klarownych akcji do rzutów. Bydgoszczanki za wszelką cenę chciały przełamać się zza łuku – na nieco ponad 2 minuty przed przerwą ta sztuka udała się Elżbiecie Międzik. Dzięki temu strata Artego zmniejszyła się do 5 punktów. Akademiczki odpowiedziały jednak mocnym uderzeniem i wygrywały 39:31.
Po powrocie z szatni inicjatywa, początkowo, była po stronie lublinianek, ale miejscowe podejmowały kolejne próby zniwelowania strat. Na każde skuteczne zagranie bydgoszczanek, podopieczne Wojciecha Szawarskiego odpowiadały jednak serią celnych rzutów. Optymizmem napawało to, że w miarę regularnie trafiały one z dystansu i utrzymywały kilku-, a nawet kilkunastupunktową przewagę. Ta sytuacja zaczęła się zmieniać pod koniec trzeciej kwarty, kiedy na parkiecie nie było duetu Amerykanek. Przed decydującą odsłoną przewaga „Pszczółek” stopniała do zaledwie 4 punktów – 56:52.
O zwycięstwie decydowały pojedyncze błędy. Akademiczki nie mogły sobie pozwolić na chwilę dekoncentracji, bo ich prowadzenie wisiało na włosku. Na pewno w grze przyjezdnych było więcej ostrożności. Ciągle jednak trzeba było podejmować ryzyko, żeby pozostawać „tym uciekającym”. Na wysokości zadania musiała również stanąć formacja defensywa, która dobrze radziła sobie przez większość spotkania. Ta wytrzymała, ale pojawił się inny problem. Na minutę przed ostatnim gwizdkiem, przy stanie 73:66, Kiesel weszła pod kosz, zdobyła punkty i na dodatek była faulowana. Szybko złapała się jednak za lewą nogę i potrzebowała pomocy masażysty. Nie wróciła już na parkiet. Mimo to zespół wygrał 76:72.
===
Artego Bydgoszcz – Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin 72:76 (15:21, 16:18, 21:17, 20:20)
Pszczółka: Butulija 7, Greene 17 (10 zb.), Mistygacz 3, Kiesel 18, Szajtauer – Adamowicz 11, Cebulska 1, Poleszak 2, Rymarenko 17
Artego: Międzik 15, Szott-Hejmej 11, McBride 1, Stanković 20, Morrison 10 – Poboży 2, Radocaj 6, Hornbuckle 6