ROZMOWA Z Arkadiuszem Pelczarem, prezesem TBV Startu Lublin
- Wypada mi zacząć od gratulacji, bo udało się wam skompletować bardzo dobrą kadrę. Zaskakuje zwłaszcza klasa obcokrajowców...
– Każdy obcokrajowiec, który do nas dołączył miał w poprzednim sezonie bardzo dobre statystyki. James Washington nieźle spisywał się w Anwilu Włocławek, Uros Mirković był pierwszoplanową postacią Polpharmy Starogard Gdański, a Chavaughn Lewis decydował o sile Czarnych Słupsk. Negocjacje były ciężkie, ale trener otrzymał zawodników, których wskazał. Myślę, że w przekroju ostatnich czterech lat, to jest nasze najlepsze okienko transferowe.
- Takie ruchy kadrowe muszą budzić pytania o budżet klubu. Czy on wzrósł?
– Nie. Jest taki sam jak w poprzednim sezonie. Nie ma ryzyka, żeby coś się zatkało w związku z naszą wypłacalnością. Dobrze wiemy, w jakich realiach finansowych funkcjonujemy.
- To jak udało się przekonać tych graczy do przyjścia do Lublina?
– Mieliśmy wiele argumentów. Ludzie przede wszystkim widzą, że Lublin jest świetnym miejscem do życia. Dobre rozwiązania komunikacyjne sprawiają, że zawodnicy dojeżdżają w ciągu pięciu minut na halę. Mają co robić w wolnym czasie, wiedzą, że mogą na mieście smacznie zjeść. Poza tym jesteśmy profesjonalnym klubem, każdy człowiek w TBV Starcie ciężko pracuje, aby podnosić renomę zespołu.
- Mam wrażenie, że dobrze układa się również współpraca na linii trener – prezes. David Dedek to szkoleniowiec, który w ostatnim czasie otrzymał chyba największy kredyt zaufania od władz klubu...
– Na pewno on wzrósł po poprzednim sezonie, kiedy trener przyszedł w trakcie rozgrywek i zrealizował wyznaczony cel, czyli utrzymał zespół w PLK.
- Jak wygląda proces pozyskiwania zawodników w TBV Starcie?
– Przede wszystkim mamy dobry program do scouting’u, który analizuje mnóstwo akcji każdego zawodnika. Otrzymujemy dokładne raporty, które mówią nam praktycznie o wszystkich mocnych i słabych stronach danego zawodnika. To spora zasługa Michała Sikory, który dokładnie analizuje każdego zawodnika. Poza tym trener David Dedek zna mnóstwo osób w całej Europie, więc przeprowadza wiele rozmów z trenerami na temat cech wolicjonalnych danego gracza. To jest równie ważne, bo zawodnik musi wkomponować się w zespół. Trener miał wolną rękę w doborze graczy. Ja jestem od pilnowania słupków, które zapewniają nam stabilność finansową.
- Jak wyglądały negocjacje z Amerykanami?
– Najszybciej dogadaliśmy się z Jamesem Washingtonem. Kiedy dowiedzieliśmy się, że Anwil zdecydował się nie przedłużać z nim umowy, to od razu podjęliśmy z nim rozmowy. To ważny dla nas gracz, bo chcieliśmy rozgrywającego, który zna PLK. W przypadku Darryla Reynoldsa sporo nam pomógł jego agent. Była to transakcja wiązana, bo Darryl ma tego samego agenta co Chavaughn Lewis. W ten sposób zyskaliśmy dwóch naprawdę wartościowych graczy.
- Co jest celem TBV Startu w tym sezonie?
– Chcemy zagrać w fazie play-off. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak tam jest. Skład pozwala nam patrzeć z optymizmem w przyszłość.