(fot. Maciej Kaczanowski)
Memoriał Zdzislawa Niedzieli był dla wielu kibiców pierwszą okazją do zobaczenia w akcji nowych obcokrajowców Startu Lublin. W tym tygodniu grono cudzoziemców powinno się jeszcze powiększyć
Najbardziej palącym tematem w ekipie „czerwono-czarnych” jest pozyskanie zawodnika podkoszowego. W kadrze Startu jedynym rasowym centrem w tym momencie jest Roman Szymański. Jego atuty są w Lublinie powszechnie znane. To silny gracz, który jednak do tej pory najczęściej pełnił funkcję zmiennika. Grając po kilkanaście minut w spotkaniu Szymański mógł się maksymalnie wyeksploatować i dać drużynie pozytywną energię.
Wiele wskazuje, że w tym roku jego rola będzie podobna, bo klub jest blisko zakontraktowania centra z USA. W orbicie zainteresowania Startu znalazł się bowiem Nana Foulland. 24-letni Amerykanin zrobił w poprzednim sezonie furorę w Treflu Sopot. Zagrał w 22 meczach. Średnio zdobywał w nich ponad 12 pkt i zbierał blisko 9 piłek. Foulland w przeszłości bezskutecznie próbował dostać się NBA. Jego przygoda z najlepszą ligą świata skończyła się na grze w Lidze Letniej w barwach Minnesota Timberwolves. Później przeniósł się do Europy, gdzie mierzący 208 cm wzrostu środkowy reprezentował barwy izraelskiego Ironi Naharijja i rumuńskiego U BT Cluj-Napoca.
Foulland w Lublinie spotka trzech swoich rodaków – Armaniego Moore’a, Sherrona Dorsey-Walkera oraz Lester Medforda. Podczas rozgrywanego w minionym tygodniu w hali Globus Memoriału Zdzisława Niedzieli najlepsze wrażenie na obserwatorach zrobił Moore. 26-latek pokazał swoje największe atuty – siłę fizyczną oraz dobrą grę 1x1. - To bardzo fizyczny zawodnik, który walczy zarówno w obronie i w ataku. On dostarcza dużo pozytywnej energii zespołowi – komplementuje swojego podopiecznego David Dedek, opiekun Startu.
Sporo dobrego można powiedzieć również o Medfordzie. Amerykanin zwiedził już w Europie kilka lig – grał m.in. w Macedonii, na Litwie czy Łotwie. To doświadczenie widać w jego grze. Medford przyciąga uwagę również ze względu na bardzo dobry przegląd pola. W meczu z HydroTruckiem Radom rozdał aż 8 kończących podań. W jego przypadku kluczowy będzie jednak czas, bo zespół musi nauczyć się gry z rozgrywającym, który tak ochoczo dzieli się piłką. – Lester jest bardzo dynamiczny. Dużo widzi i może każdego minąć 1x1. Na razie jednak nie ma siły w nogach, bo przez ostatnie 4 miesiące mało trenował. Widać to było w czasie Memoriału, kiedy zrobił dwa proste błędy kozłowania – mówi David Dedek.
Najbardziej tajemniczy z tego grona wydaje się być Sherron Dorsey-Walker. W Lublinie ma pełnić rolę czołowego strzelca drużyny, chociaż w dotychczasowych meczach widać było, że również lubi się dzielić piłką. – On chce grać bardzo zespołowo i czasami nie wykorzystuje otwartych pozycji. Powinien więcej rzucać, bo jest bardzo dobrym strzelcem – mówi David Dedek.
Mówiąc o każdym z obcokrajowców, trzeba pamiętać, że ich forma powinna rosnąć z każdym tygodniem. Gołym okiem widać, że zawodnicy w ostatnich dniach dostali mocno w kość, bo ich gra w trakcie Memoriału nie miała jeszcze właściwego tempa. Sztab szkoleniowy zapowiada jednak, że teraz obciążenia będą już znacznie mniejsze.