Koszykarze TBV Startu dawno nie mieli tak komfortowej sytuacji. Do końca sezonu zostało im jeszcze 9 spotkań, ale sprawa awansu do fazy play-off jest w ich rękach. Dziś mogą się do niej jeszcze przybliżyć – grają na wyjeździe z Polskim Cukrem Toruń
W konfrontacji z brązowym medalistą mistrzostw Polski o sukces będzie jednak bardzo trudno. Wprawdzie w pierwszej rundzie udało się pokonać torunian 93:91, ale była to zasługa fantastycznej końcówki i niesamowitego trafienia z dystansu Joe Thomassona. Teraz zapewne będzie już znacznie trudniej, bo Polski Cukier w ostatnich tygodniach się wzmocnił. Najważniejszym transferem jest pozyskanie Damiana Kuliga.
TBV Start nie powinien się jednak oglądać na rywali, ale patrzeć przede wszystkim na siebie. Jeżeli będzie wygrywał z rywalami niżej notowanymi, to powinien zakwalifikować się do fazy play-off. Są podstawy do optymizmu, bo lublinianie w drugiej połowie sezonu są zupełnie inną drużyną niż na jego początku.
Wówczas głównym problemem „czerwono-czarnych” była statyczna gra. Obserwatorzy przecierali oczy ze zdziwienia, bo zespoły Davida Dedka zazwyczaj słynęły z szybkiej koszykówki. Tymczasem TBV Start dał się poznać jako drużyna grająca w jednostajnym tempie. Ten stan zaczął się jednak zmieniać w końcówce grudnia. Pierwszym sygnałem była sensacyjna wygrana z Polskim Cukrem. Później jednak kolejni przeciwnicy nie byli w stanie wytrzymać szaleńczego tempa lublinian. Wyjątkiem były ekipy ze ścisłej czołówki ligi – Anwil Włocławek i Stelmet Enea BC Zielona Góra oraz Legia Warszawa. – Mamy bardzo atletyczny zespół i ustawiana koszykówka byłaby strzałem w kolano. Są różne metody, aby dzięki właściwemu treningowi przyspieszyć grę – mówi tajemniczo David Dedek. – Trener podczas zajęć podwaja punkty za rzut w ciągu pierwszych 7 sekund – mówi Michael Gospodarek, rozgrywający TBV Startu. W koszykówce Davida Dedka można więc podczas jednej akcji zdobyć chociażby 4 pkt – wystarczy trafić w ciągu 7 sek. Na rozegranie akcji zresztą czasu jest niewiele więcej, bo tylko 14 sek.
W takiej grze świetnie odnajdują się również gracze podkoszowi – Devonte Upson i Roman Szymański. Obaj na początku sezonu nie sprawiali wrażenia zbyt pewnych na boisku. Teraz można tylko składać ręce po ich kolejnych efektownych wsadach.
Dedek ma jednak nad czym pracować. Trudne chwile związane z kontuzją nogi przeżywa Kacper Borowski. Podkoszowy TBV Startu przez dwa tygodnie nie trenował i w sobotę tę absencję było widać – dał się dwa razy nabrać Kacprowi Młynarskiemu na proste zwody. – Głowa chce, a ciało nie może. To jest bardzo frustrujące dla zawodnika – mówi Kacper Borowski. Czasu na indywidualną pracę jest jednak bardzo mało – w ciągu niespełna dwóch tygodni lublinianie rozegrają cztery mecze, z czego trzy na wyjeździe. Początek maratonu już dzisiaj o godz. 19 w Toruniu.