Polski Związek Koszykówki zdecydował się przerwać rozgrywki w grupie spadkowej. Pszczółka AZS UMCS została sklasyfikowana na dziewiątym miejscu.
– Mieliśmy do tego prawo. O takiej ewentualności informowaliśmy już przed sezonem w specjalnie wydanym komunikacie. Chodzi o to, żeby nie generować dodatkowych kosztów dla klubów – wyjaśnia Przemysław Żółtowski z Departamentu Rozgrywek PZKosz.
To co nie przeszłoby w środowisku piłkarskim czy siatkarskim, w koszykówce nikogo nie dziwi. – To żadna nowość. Takie sytuacje zdarzały się już wcześniej. Wiedzieliśmy, że tak będzie i tym razem, jeśli spadkowicze zostaną wyłonieni przed ostatnią kolejką – zapewnia Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec Pszczółki AZS UMCS.
W tej sytuacji prowadzony przez niego zespół zakończył sezon na dziewiątej pozycji. Co ciekawe, gdyby rozgrywki były kontynuowane, lublinianki mogłyby zostać wyprzedzone przez Basket Konin. Tak stałoby się, gdyby przegrały dwa ostatnie spotkania, a koninianki oba wygrały.
Wcześniejsze zakończenie sezonu oznacza dla koszykarek Pszczółki dłuższe urlopy. Zawodniczki spoza Lublina, nie mające ważnych kontraktów na przyszły sezon wcześniej rozjadą się do domów. Pozostałe do końca kwietnia będą uczestniczyły w okresie roztrenowania.
Ważne umowy na przyszły sezon mają tylko liderka zespołu Aldona Morawiec i kontuzjowana Monika Skrzecz. Z pozostałymi zawodniczkami negocjacje będą dopiero prowadzone. Trener Szewczyk wie już, które koszykarki chciałby zatrzymać, ale póki co nie chce mówić o personaliach.
– Najpierw muszą dowiedzieć się o tym dziewczyny – wyjaśnia.
Wydaje się, że niewielkie szanse na pozostanie w Lublinie na przyszły sezon mają zagraniczne koszykarki. Asya Bussie i Lejla Bejtić nie spełniły pokładanych w nich nadziei, a Angel Robinson oraz Dara Taylor po udanym sezonie mogą dostać atrakcyjniejsze pod względem finansowym oferty.
– Ostateczny kształt zespołu będzie uzależniony od budżetu, jakim będziemy dysponowali – potwierdza Szewczyk.