Przed meczem z Sokołem Sieniawa Lewart nie byłby specjalnie zadowolony z remisu. Po końcowym gwizdku gospodarze szanują jednak ten punkt, bo od 36 minuty grali w dziesiątkę. Mimo osłabienia to ekipa z Lubartowa prowadziła, jednak goście zdołali wyrównać i zawody zakończyły się wynikiem 1:1
W pierwszej połowie niewiele ciekawego działo się na boisku. Dopiero w 36 minucie serca miejscowych kibiców zabiły mocniej. Niestety nie z powodu podbramkowej sytuacji, a faulu Michała Zubera. Były piłkarz Górnika Łęczna starał się wślizgiem wyłuskać piłkę spod nóg rywala. Udało mu się to, ale przy okazji „przejechał” nogami po przeciwniku. Efekt? Czerwona kartka. – Michał na pewno dał podstawy sędziemu, żeby otrzymać taką karę. Jeżeli jednak arbiter zdecydował się na czerwień dla naszego zawodnika, to kilka chwil później powinien wyrzucić z boiska także gracza Sokoła, który wjechał „sankami” w Arkadiusza Rusinka – mówi Grzegorz Białek, trener Lewartu.
Po przerwie gospodarze skupili się na defensywie i czekali na okazje do kontr. Świetna nadarzyła się w 59 minucie gry. Z akcją wyszedł Dawid Niewęgłowski i chociaż jego dośrodkowanie nie doszło do kolegów z drużyny, to piłkę przejął Rusinek i podał do Mateusza Kompanickiego. Najlepszy strzelec ekipy z Lubartowa stanął oko w oko z bramkarzem przeciwnika i nie zmarnował okazji dając swojej drużynie prowadzenie. Później szansę miał Hubert Kotowicz, ale strzelił w środek bramki.
Już w 66 minucie ponownie mieliśmy remis. Adrian Parzyszek musiał sięgnąć do siatki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i celnym strzale Łukasza Bursztyki. – Na pewno jest lekki niedosyt, bo to my jako pierwsi strzeliliśmy gola i mieliśmy szanse na kolejne – mówi Grzegorz Białek, trener beniaminka. – Szkoda, że straciliśmy bramkę po rzucie rożnym, bo doskonale wiedzieliśmy, jak przeciwnik rozgrywa stale fragmenty gry. Wrzutka na krótki słupek i wchodzi tam pięciu, sześciu zawodników. Niestety ktoś zaspał, ktoś nie przekazał krycia i zrobiło się 1:1.
W kolejnych fragmentach beniaminek mógł pokusić się o zwycięskie trafienie. Z rzutu wolnego pośredniego, z kilku metrów w mur uderzył Kompanicki, a kiedy miejscowi wychodzili z kontrą trzech na jednego wszystko popsuła… nierówność na murawie, bo piłka w ostatniej chwili podskoczyła i nie udało się zakończyć kolejnej kontry golem.
Remis oznacza, że zespół trenera Białka nadal jest na wiosnę niepokonany. W następnej serii gier będzie okazja, żeby jeszcze bardziej zbliżyć się do ósmeki, bo Lewart jedzie do Zamościa na mecz z tamtejszym AMSPN Hetmanem.
Lewart Lubartów – Sokół Sieniawa 1:1 (0:0)
Bramki: Kompanicki (59) – Bursztyka (66).
Lewart: Parzyszek – Bijan, Paździor, Mitura, B. Jezior, Kotowicz (70 D. Pikul), Rusinek (90 Wiącek), Zuber, D. Niewęgłowski, Kompanicki (90 Kucharzewski), Witkowski (46 J. Niewęgłowski).
Czerwona kartka: Zuber (Lewart, 36 minuta, za faul).