Stało się tak po ostatniej kolejce i wygranej 3:2 z dotychczasowym liderem Gromem Kąkolewnica. – Byliśmy solidnie „na-kręceni” przed meczem z byłym IV-ligowcem – mówi Jan Baniak, prezes ŁKS Łazy. – Atmosferę jeszcze podgrzał sam trener Gromu Edmund Koperwas, który w przedmeczowym typowaniu obstawił wynik 3:1 dla swojego zespołu. Aż się zagotowaliśmy.
Dodatkowym motywatorem dla miejscowych był fakt ślubu ich byłego trenera Pawła Sycha. – Chcieliśmy zrobić mu prezent na tę okoliczność. Najlepszym upominkiem było zwycięstwo – mówi prezes.
– Nikt tego głośno nie mówił, ale widać było po piłkarzach, że każdy chce mieć swój wkład. Choć ostatnio z frekwencją podczas spotkań bywało różnie, to przed meczem z liderem nastąpiła pełna mobilizacja. Piłkarze sami sprawdzali ilu ich przyjdzie lub przyjedzie na treningi. Zawodnicy grali z Pawłem, który w ubiegłym sezonie wiele razy wychodził na boisko, aby im pomóc. Był na tyle uniwersalny, że grał poczynając od bramki, a kończąc na formacji ataku. W minionych rozgrywkach był jednym z czołowych strzelców naszej drużyny. Obecnie przebywa na szkoleniu zawodowym w straży pożarnej. Zapewne pierwszą rundę rozgrywek ma z głowy, ale w drugiej może nam pomóc. Nie będzie problemów, ponieważ został również zgłoszony do ligi.
Pokonując Grom ŁKS zdetronizował lidera i otworzył sobie na dłużej drogę do pierwszej lokaty. Ważną rolę w zwycięstwie miał Michał Purzycki, zdobywca dwóch bramek. Poza golami napastnik zaliczył również asystę. – Z drugiej strony nie chcę specjalnie nikogo wyróżniać. Cała drużyna, tak jak to było ostatnio, zasłużyła na pochwałę – mówi prezes.
Jak długo ŁKS zadomowi się na pierwszym miejscu w tabeli? – Mamy nadzieję, że jak najdłużej. Będziemy robić wszystko, aby zacząć systematycznie zwyciężać – zapowiada prezes Baniak. – Nasza liga jest tak nieobliczalna, że każdy zespół może wygrać z każdym.