Rozmowa z Mateuszem Miką, przyjmującym Asseco Resovii Rzeszów i reprezentacji Polski
Za nami „Lubelskie CUP. Tomasz Wójtowicz zaprasza”, podczas którego zmierzyliście się z Cerrad Czarnymi Radom. Każda okazja jest dobra, żeby zagrać w siatkówkę, prawda?
Tak. Zaczynamy już wielkimi krokami zbliżać się do początku ligi. Teraz wszyscy żyją Mistrzostwami Świata, ale te drużyny i ci zawodnicy, którzy w nich nie uczestniczą, pracują nad tym, żeby być w jak najlepszej dyspozycji, kiedy koledzy przyjadą. Później zostanie już niewiele czasu, przynajmniej w naszym przypadku, na przygotowanie się w pełnej grupie. Każdy sparing traktujemy jako możliwość wypracowania sobie pewnych schematów i atmosfery na boisku.
To à propos Mistrzostw Świata, czy dziwnie ogląda się Panu ten turniej w telewizji?
Nie, bo w tamtym roku Mistrzostwa Europy też oglądałem sprzed telewizora. Szczerze mówiąc, to nawet nie widziałem wszystkich meczów Polaków, tylko te dwa ostatnie tak bardziej szczegółowo (z Iranem i Bułgarią – dop. red). Teraz zaczynają się te Mistrzostwa Świata tak naprawdę rozkręcać, bo wchodzimy w taką fazę, w której będzie już naprawdę trudno walczyć o kolejne zwycięstwa. Liczę na to, że chłopaki wyjdą jeszcze z tej grupy i powalczą później o medale.
Tak się akurat złożyło, że Pan i Pana koledzy z Resovii – Bartłomiej Lemański i Marcin Możdżonek – mieliście ostatnio problemy zdrowotne. Dlatego nie znaleźliście się w kadrze?
Nie wiem, szczerze mówiąc. „Leman” jest chyba zdrowy, Marcina teraz nie było, ale też trenował normalnie. Oczywiście, miał poważną kontuzję w tamtym sezonie, co faktycznie pewnie go wykluczyło. Takie jest życie. Tak zadecydował trener.
Ale temat kadry jest dla Pana otwarty, gdyby szkoleniowiec zadzwonił?
Myślę, że tak.
Czy podobało się Panu to, co widział w grze reprezentacji Polski w pierwszej fazie turnieju?
Nie widziałem wszystkich meczów, ale to, co widziałem, było bardzo pozytywne. Po prostu graliśmy dobrze w siatkówkę. Nasi przeciwnicy nie dostali za bardzo okazji, żeby się rozwinąć w tych spotkaniach. Nie mówię tylko o tych słabszych zespołach, ale też o Bułgarii i Iranie. Tak naprawdę stłamsiliśmy ich od początku i zobaczymy co będzie w kolejnych spotkaniach, czy dalej uda się wypracowywać taką przewagę, jak w tych meczach i grać spokojnie.
Czy można oczekiwać, ze Polacy zagrają o najwyższe cele, o złoty medal?
Myślę, że mamy taką szansę.