FOT. WOJCIECH NIEŚPIAŁOWSKI
Szczypiornistki MKS Selgros mają napięty grafik. Po piątkowym meczu w Rumunii, dzisiaj muszą być gotowe na spotkanie z Metraco Zagłębiem Lubin
Inauguracja rozgrywek Ligi Mistrzyń jeszcze raz pokazała szczypiornistkom z Lublina jak wielka przepaść dzieli je od najlepszych siódemek na Starym Kontynencie. Podopieczne Sabiny Włodek przegrały w piątek z CSM Bukareszt aż 21:33. O ile pierwsza połowa była wyrównana, to w drugiej lublinianki wyraźnie opadły z sił.
– Do przerwy przegrywałyśmy tylko jednym trafieniem. Później jednak dysproporcja sił była aż nadto widoczna. Nie miałyśmy żadnego pola manewru, a Kim Rasmussen, opiekun Rumunek, miał do dyspozycji szesnaście równorzędnych zawodniczek. Myślę, że ten mecz dobrze pokazuje miejsce, w którym obecnie się znajdujemy. Przez lata nasz klub funkcjonował ponad stan. Teraz czynimy wszystko, aby naprawić finanse drużyny. Przed sezonem odeszło od nas pięć dobrych zawodniczek, a w to miejsce udało się pozyskać tylko Iwonę Niedźwiedź. Musimy sobie radzić w okrojonym składzie, bo na więcej po prostu nie ma pieniędzy. – tłumaczy Monika Marzec, druga trener MKS Selgros.
Gra mistrzyń Polski w stolicy Rumunii byłaby zapewne lepsza, gdyby nie plaga urazów, która prześladuje lubelski zespół. Największe problemy trenerki Włodek i Marzec mają z obsadzeniem pozycji kołowej. Joanna Drabik, reprezentantka Polski, jest poważnie kontuzjowana i na boisko wróci dopiero za ponad dwa miesiące.
Zastępująca ją Joanna Szarawaga sporą część okresu przygotowawczego spędziła... w gabinetach lekarskich i jeszcze nie jest w pełni formy. 21-latka to świetny materiał na klasową zawodniczkę. Imponuje warunkami fizycznymi i w Bukareszcie pokazała kilka dobrych zagrań. Ciężko jednak wymagać od niej, aby grała równo przez cały mecz, skoro nie ma żadnej zmienniczki. Bo Edyta Charzyńska to nominalna rozgrywająca. Wychowanka Jutrzenki Płock jeszcze niedawno wałczyła na parkietach pierwszej ligi i potrzebuje czasu, aby się ograć na wyższym poziomie.
Na szczęście na wtorkowy mecz z Zagłębiem Lubin wróci Kristina Repelewska, która przez ostatnie kilka miesięcy również walczyła z kontuzjami. – To spore wzmocnienie. Kristina świetnie kreuje grę i wniesie dużo do naszej drużyny – zapewnia Marzec. Alesia Mihdaliova wciąż dochodzi do siebie po urazie pleców, ale wznowiła treningi. – Nie będziemy jej poganiać, bo najważniejsze jest zdrowie – wyjaśnia Marzec.
Faworytem dzisiejszego ligowego meczu w hali Globus jest zespół przyjezdnych. W takiej sytuacji lubelski zespół nie był już od bardzo dawna. „Miedziowe” w ostatniej kolejce rozbiły 38:24 beniaminka Superligi AZS Łączpol AWFiS Gdańsk i są na trzecim miejscu w tabeli. W tym sezonie podopieczne Bożeny Karkut przegrały tylko raz – 12 września z Pogonią Baltica Szczecin.
Wtorkowy mecz rozpocznie się o godz. 18, a bezpośrednią transmisję z niego przeprowadzi Polsat Sport.