Motor przegrał walkę o awans, ale ma przed sobą jeszcze jedno spotkanie. W sobotę o godz. 18 zagra na Arenie Lublin z Chełmianką w ramach finału Pucharu Polski na szczeblu województwa lubelskiego
W czwartek żółto-biało-niebiescy mieli wolne. Do Lublina dotarli dopiero o 4 rano. Na zajęciach mają spotkać się w piątek. Dzień później chcą zakończyć rozgrywki pozytywnym akcentem, czyli zdobyciem Pucharu Polski. Zwycięstwo da też przepustkę do występów na szczeblu centralnym. – Chcemy pożegnać się z kibicami w odpowiedni sposób. Dobrze, że po spotkaniach z Olimpią będzie jeszcze szansa, żeby coś wygrać – mówi Kamil Stachyra. – Fani wspierali nas przez cały sezon i zdobyciem pucharu przynajmniej w niewielkim stopniu chcemy im wynagrodzić nasze niepowodzenie w barażach.
Nie wiadomo, czy w sobotnim starciu będzie mógł wystąpić Aleksander Komor, który w środę musiał opuścić boisko po pierwszej połowie. Kontuzjowany jest także Julien Tadrowski i on również ma z głowy mecz z Chełmianką. Dodatkowo szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności powinno dostać kilku zawodników rezerwowych, którzy w ostatnich tygodniach nie mieli zbyt wiele okazji do gry.
W nietypowej sytuacji przed finałem jest drużyna z Chełma. Podopieczni trenera Artura Bożyka sezon zakończyli dwa tygodnie temu. W tym czasie musieli się skupić przede wszystkim na treningach i... kibicowaniu Motorowi w barażach. Niestety brak awansu drużyny trenera Tomasza Złomańczuka oznacza, że spadek Huberta Tomalskiego i spółki jest już przesądzony. – Nie patrzymy na to, skupiamy się na wygraniu pucharu – przekonuje trener Bożyk. – O kolejnym sezonie pomyślimy po końcowym gwizdku. Na razie skupiamy się na finale i my też chcemy pozytywnym akcentem zakończyć rozgrywki. Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowani i stać nas na nawiązanie walki z Motorem.
Biało-zieloni w tym tygodniu rozegrali mecz w ramach obchodów 40-lecia Chełmskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej. Zmierzyli się z reprezentacją chełmskich klubów z IV ligi. Pokonali rywali 4:3 po bramkach Damiana Kopruchy (dwa gole) oraz Łukasza Kozłowskiego i Przemysława Woźniaka. Trener Bożyk miał do dyspozycji praktycznie wszystkich najważniejszych graczy. W bramce stanął Łukasz Kijańczuk, a ponadto zagrali: Kwiatkowski, Krzyżak, Wójcik, Kowalski, Jodłowski, Uliczny, Poczwardowski, Pritulak, Tomalski i Koprucha. Na zmiany wchodzili: Pawlak, Adamski, Woźniak, Greguła, Orzeł, Górny, Kobiałka, Kuśmierz, Rak, Kozłowski i Fornal.