Motor Lublin pokonał w sobotę w półfinale Pucharu Polski na szczeblu województwa lubelskiego Orlęta Radzyń Podlaski 2:0. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna jednak była dogrywka. Goście obie bramki zdobyli w samej końcówce, tuż przed rzutami karnymi
W pierwszej połowie groźniejsi byli piłkarze trenera Tomasza Złomańczuka. Najlepsze okazje miał Kamil Wolski. Najpierw po dośrodkowaniu Kamila Stachyry groźnie główkował, a później znalazł się nawet sam przed Krzysztofem Stężałą, ale uderzał z ostrego kąta i skończyło się tylko na strachu gospodarzy. Z dystansu szczęścia próbował także Tomasz Tymosiak.
W drugiej odsłonie, a zwłaszcza w ostatnich minutach swoje szanse mieli też piłkarze Orląt. Mateusz Konaszewski i Kamil Groborz nie znaleźli jednak sposobu na Pawła Sochę. W 90 minucie szansę miał jeszcze Kamil Daszczyk, ale i jemu zabrakło precyzji. W efekcie, po 90 minutach nadal było 0:0 i sędzia zarządził dogrywkę. Długo wydawało się, że mecz rozstrzygną dopiero rzuty karne. Aż nadeszła 113 minuta. Stachyra wpadł w pole karne, a tam po starciu z obrońcą piłka jakimś cudem wylądowała w siatce. Niedługo później Adrian Zarzecki wślizgiem próbował wybijać piłkę we własnym polu karnym, ale ta trafiła go w rękę. Werdykt arbitra? Jedenastka. Z „wapna” nie pomylił się Artur Gieraga i było po meczu.
– Rzeczywiście dziwna to była bramka – mówi Kamil Stachyra. – Obrońca zablokował piłkę, ja też wystawiłem nogę i po chwili mogliśmy się cieszyć z gola. Powinniśmy wcześniej rozstrzygnąć losy meczu, bo mamy przed sobą arcyważne spotkanie barażowe. Te 120 minut gry nie było nam potrzebne. Boisko było jednak trudne, pogoda zrobiła swoje, a rywale też nie odstawiali nogi.
Jeszcze przed przerwą z boiska zszedł Aleksander Komor, na razie nie wiadomo, jak poważny jest jego uraz. Radzynianie też mieli swoje kłopoty. Z kontuzjami grali Damian Szpak i Piotr Zmorzyński. – Obaj wystąpili na własną odpowiedzialność – wyjaśnia Damian Panek, trener biało-zielonych. – Nie mieliśmy zbyt wielu zdrowych ludzi. W zasadzie dwóch na ławce. Damian i Piotrek narzekali na zdrowie i w przerwie musieli opuścić murawę. W meczu z Motorem zabrakło nam już paliwa. Przez ostatnie tygodnie ciągle graliśmy systemem środa – sobota i w końcu musiało to wyjść. Mimo to długo walczyliśmy z najlepszą drużyną w naszej grupie i chłopakom należą się duże słowa uznania. Za cały sezon i za to ostatnie spotkanie także.
W finale drużyna trenera Tomasza Złomańczuka zmierzy się z Chełmianką. Spotkanie zostanie rozegrane na Arenie Lublin 18 czerwca. Nie ustalono jeszcze konkretnej godziny, ale można się spodziewać, że będzie to 19.
Orlęta Radzyń Podlaski – Motor Lublin 0:2 (0:0, 0:0)
Bramki: Stachyra (113), Gieraga (117-z karnego).
Orlęta: Stężała – Leszkiewicz, Zarzecki, Konaszewski, Szymala (77 Ł. Ebert), Groborz,Mielniczuk, Borysiuk, Kot, Zmorzyński (46 Daszczyk), Szpak (46 Rycaj).
Motor: Socha – Falisiewicz, Komor (41 Dykij), Gieraga, Tadrowski, Stachyra, Król, Piekarski (75 Prusinowski), Tymosiak (53 Bednara), Wolski, Piątek (65 Mroczek)
Żółte kartki: Kot, Borysiuk, Ł. Ebert – Mroczek, Tadrowski