Po wpadce w Lubartowie piłkarze z Radzynia Podlaskiego szybko udowodnili, że to był tylko wypadek przy pracy. Orlęta w niedzielę pokonały faworyzowaną Resovię 1:0, a „złotego” gola zdobył Rafał Borysiuk
Od pierwszego gwizdka kibice oglądali całkiem niezłe spotkanie. Obie drużyny miały lepsze i gorsze momenty. Goście zaczęli dominować w końcówce. Swoją przewagę powinni wykorzystać w 38 minucie, kiedy Przemysław Pyrdek znalazł się sam przed Adrianem Wójcickim. Nie zdołał jednak otworzyć wyniku spotkania, a odbita przez bramkarza piłka musnęła jeszcze poprzeczkę. Po chwili ten sam gracz miał jeszcze jedną okazję, jednak i tym razem przestrzelił.
Po zmianie stron do głosu szybko doszli biało-zieloni. Rafał Borysiuk świetnie uderzył tuż zza pola karnego, a piłka zanim wylądowała w siatce odbiła się jeszcze od poprzeczki. Golkiper przeciwnika nawet nie drgnął. Kolejne fragmenty, to starania rzeszowian o wyrównującego gola, ale długo przyjezdnym nie udawało się stworzyć stuprocentowej okazji. W 82 minucie gospodarzy uratował Mateusz Konaszewski, który wybił piłkę z linii bramkowej.
W samej końcówce spotkanie mógł zamknąć Jarosław Milcz. Były gracz Avii mógł zaliczyć wejście smoka, bo pojawił się na boisku dosłownie kilka minut wcześniej. Stanął oko w oko z Marcinem Pietryką, ale uderzył prosto w bramkarza Resovii. Później goście chwytali się już brzytwy i posyłali tylko dalekie piłki w pole karne Orląt. Najpierw olbrzymie zamieszanie w szesnastce radzynian zakończyło się faulem w ofensywie, a później atak przeciwnika zatrzymał Wójcicki i drużyna Damiana Panka mogła świętować ważne zwycięstwo.
– Nie byliśmy faworytem, ale można powiedzieć, że to co życie zabrało nam w meczu z Lewartem, teraz oddało przy okazji pojedynku z Resovią – wyjaśnia trener Panek. I dodaje, że gospodarze spokojnie czekali na swoją okazję, która miała rozstrzygnąć zawody.
– Trzeba przyznać, że rywale mieli najlepszą okazję w pierwszej połowie i mogli pokusić się o gola. My wiedzieliśmy, że będziemy mieli swoją szansę i tuż na początku drugiej odsłony Rafał Borysiuk świetnie przymierzył w okienko. Później skoncentrowaliśmy się na defensywie i chociaż goście mieli dużo więcej z gry, to nie miało to przełożenia na sytuacje – dodaje szkoleniowiec ekipy z Radzynia Podlaskiego.
Orlęta Radzyń Podlaski – Resovia 1:0 (0:0)
Bramka: Borysiuk (47).
Orlęta: Wójcicki – Ebert, Konaszewski, Zarzecki, Szymala, Mielniczuk (90 Nowacki), Borysiuk, Groborz (88 Milcz), Zmorzyński, Król (70 Leszkiewicz), Szpak.
Resovia: Pietryka – Adamski, Szkolnik, Żmuda, Słoma (72 Pałys-Rydzik), Fedan, Baran, Ciećko (66 Jurczak), Domoń, Kaliniec, Pyrdek.
Żółte kartki: Mielniczuk, Borysiuk, Ebert – Kaliniec, Szkolnik, Fedan.
Sensacja w Zamościu była blisko
AMSPN Hetman rozegrał najlepsze spotkanie w tym sezonie. Niestety skończyło się jak zawsze, czyli porażką zamościan. Nie było jednak wstydu, bo ostatnia drużyna w tabeli uległa Stali Rzeszów 1:3
Początek zawodów był bardzo niespodziewany. W 11 minucie gospodarze przechwycili piłkę na połowie rywali. Szybko rozprowadzili akcję, a po zagraniu ze skrzydła piłkę do siatki skierował Damian Baran. W 34 minucie powinno być... 2:0. Adrian Wołoch znalazł się sam przed bramkarzem Stali, ale ten pojedynek przegrał.
Po raz kolejny sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło o niewykorzystanych sytuacjach. Dosłownie kilka chwil później, kiedy w zamieszaniu pod bramką miejscowych Maciej Maślany wepchnął piłkę do siatki z najbliższej odległości. Po zmianie stron rzeszowianie zdominowali boiskowe wydarzenia, ale długo nie potrafili udokumentować swojej przewagi drugim golem. Udało się dopiero w 70 minucie, kiedy na listę strzelców wpisał się Piotr Prędota. Były gracz Motoru ładnie uderzył z pierwszej piłki i kompletnie zaskoczył Michała Kiecanę.
W ostatnich sekundach wynik ustalił Łukasz Szczoczarz, który zdobył bramkę bardzo... przypadkowo. Po zagraniu kolegi piłka odbiła mu się od klatki piersiowej i przeleciała obok bramkarza Hetmana. Co ciekawe zamościanie zaliczyli pierwsze ligowe trafienie od... 30 sierpnia. Wówczas przegrali z Lewartem Lubartów 1:5. W kolejnych sześciu meczach nie potrafili znaleźć sposobu na golkiperów rywali. Sami stracili w tym czasie aż 29 bramek.
AMSPN Hetman Zamość – Stal Rzeszów 1:3 (1:1)
Bramki: D. Baran (11) – Maślany (35), Prędota (70), Szczoczarz (90).
Hetman: Kiecana – J. Baran, Czarnecki, Bubeła, Fidler, Karaszewski, Kaznocha (78 Kudriawcew), Markowski, D. Baran (75 D. Dębicki), Pliżga (46 Chruściński), A. Wołoch (82 Stolarski).
Stal: Kaszuba – Drelich, A. Baran, Szybko (86 Zieliński), Suswam, Brocki, Szeliga, Lisańczuk (46 Kanach), Maślany (72 Wójcik), Prędota, Szczoczarz.
Żółte kartki: Kaznocha, Stolarski – Kanach.