Dopiero ostatni mecz rundy jesiennej pomiędzy Unią Żabików i Gromem Kąkolewnica ustalił ostateczną kolejność na podium. Ekipa z Żabikowa, niczym wytrawny bokser, zadała liderowi dwa ciosy, które sprawiły, że to właśnie podopieczni trenera Artura Dadasiewicza wskoczyli na pierwsze miejsce w klasyfikacji.
Bez wątpienia wielkim przegranym pierwszej części sezonu jest właśnie Grom. Typowany przez wielu jako główny kandydat do pierwszego miejsca już na półmetku sezonu ostatecznie zajął drugie.
Wszystko układało się po myśli działaczy, trenera Edmunda Koperwasa i piłkarzy Gromu przez 12 spotkań. Od początku zespół kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa. Po ośmiu meczach miał na koncie komplet wygranych. W tzw. międzyczasie, na prośbę działaczy z Kąkolewnicy zostało przełożone na 14 listopada spotkanie na szczycie z Unią Żabików. Kto wie, jak wyglądałaby teraz tabela gdyby mecz odbył się zgodnie z terminarzem na początku października.
– Takiej serii zwycięstw nie mieliśmy od 2011 roku – mówił po ósmej wygranej (4:0 z Borem Dąbie) kierownik Gromu Jarosław Kalenik. Liderowi przytrafiły się jeszcze dwa remisy 1:1: na wyjazdach z LZS Dobryń i Tytanem Wisznice.
O pierwszym miejscu decydowało zatem zaległe spotkanie z Unią Żabikow. Grom wystąpił w roli gościa. Już po pierwszej połowie górą był wicelider z Żabikowa (2:0). Po 90 minutach wynik nie uległ już zmianie. Zmianie uległa za to kolejność w tabeli. Na pierwsze miejsce wskoczyła właśnie Unia detronizując Grom. Na półmetku rozgrywek ekipa z Żabikowa ma dwa punkty przewagi nad zespołem z Kąkolewnicy.
– Nie robimy z tego co się wydarzyło tragedii. Choć trzeba przyznać, że trochę szkoda. Prowadziliśmy przez całą rundę. Jedna porażka na koniec zrzuciła nas na drugie miejsce. Nie byliśmy gorsi w tym meczu, co więcej, remis też nie byłby wynikiem sprawiedliwym. Już w pierwszej połowie powinniśmy zamknąć to spotkanie. Niestety, tego dnia byliśmy bardzo nieskuteczni – analizuje kierownik Gromu.
– Trudno nie cieszyć się z tego, że na koniec rundy pokonaliśmy lidera i sami wskoczyliśmy na pierwsze miejsce w tabeli. To bardzo miłe, że to moja drużyna prowadzi na półmetku. Pokazaliśmy, że warto grać do końca – mówi Artur Dadasiewicz, szkoleniowiec Unii Żabików.
Mała różnica punktowa pomiędzy liderem i wiceliderem rokuje na bardzo ciekawą wiosnę. Kibice, nie tylko w Żabikowie i Kąkolewnicy, emocjonować się będą rywalizacją w bialskiej klasie okręgowej. Bezpośrednie spotkanie w rundzie rewanżowej odbędzie się w ósmej kolejce. I już wtedy może okazać się, która z drużyn: Unia czy Grom, świętować będą w czerwcu awans do IV ligi.