(fot. Krzysztof Mazur)
Polski Związek Piłki Nożnej potwierdził, że 12 listopada Biało-Czerwone zmierzą się w Lublinie z Hiszpanią. Dla podopiecznych Miłosza Stępińskiego będzie to inauguracja zmagań o awans do angielskiego czempionatu.
Przypomnijmy, że to będzie już druga wizyta kobiecej reprezentacji na Arenie. Poprzednia miała miejsce w kwietniu przy okazji spotkania Polska – Włochy. Rywalizacja zakończyła się wówczas remisem 1:1, a zawody na żywo obejrzało 7205 widzów. Ta liczba do dzisiaj jest rekordem, jeżeli chodzi o mecz kobiecej piłki nożnej rozgrywany w Polsce.
– To spotkanie odbiło się szerokim echem w kraju. Nasze zawodniczki były bardzo zadowolone ze stadionu oraz dopingu. Nic więc dziwnego, że tak bardzo chcą do nas wracać – mówi Zbigniew Bartnik, prezes Lubelskiego Związku Piłki Nożnej. – Mecz z Włochami rozgrywany w Lublinie był spełnieniem moich marzeń. Zawsze chciałam zagrać w swoim rodzinnym mieście. Liczę, że tu jeszcze w przyszłości wrócimy, bo Arena Lublin jest rewelacyjnym stadionem – mówiła po kwietniowym spotkaniu Katarzyna Kiedrzynek. Kapitan reprezentacji Polski obecnie reprezentuje barwy francuskiego PSG, ale do wielkiej piłki startowała właśnie z Lublina.
Listopadowy mecz będzie dla Polek inauguracją zmagań o udział w mistrzostwach Europy. Biało-Czerwone miały je rozpocząć już 3 września wyjazdową rywalizacją z Czechami. To spotkanie jednak decyzją delegata UEFA zostało odwołane z powodu zatrucia pokarmowego rywalek i przełożone na 18 września przyszłego roku. Oprócz Czeszek i Hiszpanek, Biało-Czerwone w swojej grupie mają jeszcze Azerbejdżan i Mołdawię. Do mistrzostw Europy awansują zwycięzcy grup. Drugie miejsce może natomiast dać bezpośredni awans do turnieju bądź konieczność gry w barażach. Kwestia promocji rozstrzygnie się najprawdopodobniej między Polską, Czechami i Hiszpanią, co jeszcze bardziej podnosi rangę spotkania z zawodniczkami z Półwyspu Iberyjskiego.
– Do meczu z Czechami przygotowywaliśmy się pół roku. Rzadko tak bywa, że mamy tyle czasu na przygotowania do jednego spotkania. Bardzo chcieliśmy zagrać. Tym większy żal, że w treningach dziewczyny wyglądały bardzo dobrze piłkarsko. Byliśmy mocno zmotywowani i czuliśmy, że powalczymy o dobry wynik. Ale trudno – nie mamy wpływu na to, co się stało. Trzeba jednak też być człowiekiem. Nie mamy powodu, żeby nie wierzyć rywalom, że cały zespół się rozchorował. Należy im tylko współczuć i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia – przyznaje na portalu laczynaspilka.pl Miłosz Stępiński.
Mecz w Lublinie rozpocznie się o godz. 18, a bezpośrednią transmisję z niego przeprowadzi TVP Sport. Warto wspomnieć, że kadrowiczki przed konfrontacją na Arenie odbędą jeszcze jedno zgrupowanie. Na początku października mają zaplanowane w Ayia Napie konfrontację z Cyprem oraz w Kielcach z Brazylią.