PIŁKARSKA PKO BP EKSTRAKLASA Świetny mecz na zakończenie roku w Łęcznej. Tamtejszy Górnik przegrywał z Zagłębiem Lubin 0:1, ale dzięki ogromnej determinacji w końcówce odwrócił losy spotkania. Łęcznianie wygrali trzeci mecz w ekstraklasie z rzędu, a zarazem drugi na własnym boisku w tym sezonie
– Po dwóch wyjazdowych zwycięstwach chcemy podtrzymać dobrą passę i zakończyć 2021 rok zwycięstwem. Chcemy zagrać dobre spotkanie i nie stracić w nim bramki – zapowiadał przed spotkaniem Siergiej Krykun, skrzydłowy Górnika. – Cieszy nas to, że w Krakowie nie straciliśmy gola. Zrobimy wszystko by w dobrym stylu zakończyć ten rok i w dobrych humorach udać się na przerwę w rozgrywkach – dodawał Maciej Gostomski, bramkarz łęcznian.
W niedzielnym meczu w wyjściowej jedenastce w barwach Zagłębia znalazł się wychowanek Górnika Patryk Szysz. Dla napastnika „Miedziowych” był to więc powrót w rodzinne strony, ale na boisku nie było mowy o jakichkolwiek sentymentach.
Pierwszy kwadrans spotkania należał do gości, którzy nieco lepiej weszli w mecz i mieli optyczną przewagę. W 13 minucie Zagłębie objęło prowadzenie po tym jak fenomenalną bramkę po strzale z rzutu wolnego zdobył Jakub Żubrowski. Piłkarz gości uderzył z około 25 metrów, a piłka nabrała mocnej rotacji i wpadła do siatki obok próbującego interweniować Gostomskiego.
Po stracie gola do ataku ruszył Górnik. W 20 minucie pierwszy raz szczęścia po podaniu od Alexa Serrano próbował Bartosz Śpiączka, ale źle trafił w piłkę. Sześć minut później Śpiączka uderzał ponownie – tym razem wysoko nad poprzeczką. W kolejnych minutach łęcznianie często gościli pod polem karnym „Miedziowych”. Z dystansu uderzał Krykun, a później Lokilo, a piłka za każdym razem mijała bramkę gości. Jeszcze przed przerwą po ładnej zespołowej akcji celnie główkował Śpiączka lecz trafił w sam środek bramki. Zagłębie kolejną, ale za to świetną szansę miało tuż przed zejściem do szatni. Po dobrej kontrze naciskany przez obrońców w polu karnym łęcznian znalazł się Kacper Chodyna. Uderzył on sytuacyjnie, a Gostomski instynktownie odbił piłkę i do przerwy o jedną bramkę lepsi byli przyjezdni. – Pierwsze minuty należały do Zagłębia, ale później my doszliśmy do głosu i mieliśmy swoje sytuacje. Mamy przed sobą drugą połowę i wierzę, że będzie dobrze – powiedział w swoim stylu Leandro w przerwie meczu przed kamerami Canal+ Sport 3.
Po przerwie emocje spotkania narastały z każdą kolejną minutą, a po godzinie gry zaczęły stopniowo rozgrzewać kibiców do czerwoności. Najpierw przed szansą stanął Damian Gąska, ale jego uderzenie obronił Dominik Hładun. W odpowiedzi piękny rajd z piłką przeprowadził Sasa Zivec i zagrał ją na czwarty metr do Szysza. Pomocnik Zagłębia oddał strzał, ale uderzenie ofiarną interwencją zablokował Leandro, który w tym spotkaniu podążał za Szyszem niczym cień. W 73 minucie wydawało się, że będzie po meczu. Po dośrodkowaniu piłki z rzutu wolnego Mateusz Bartolewski trafił w poprzeczkę, piłka wyszła w pole gry, a po dobitce Karola Podlińsiego wpadła do bramki. Jednak po analizie VAR trafienie anulowano gdyż w momencie dośrodkowania Bartolewski był na minimalnym spalonym. Co ciekawe – był to trzeci mecz zielono-czarnych, w którym miała miejsce taka sytuacja (wcześniej po analizie VAR przeciwko łęcznianom bramki anulowano Jagiellonii Białystok i Cracovii).
Piłkarze trenera Kamila Kieresia „wrócili z dalekiej podróży” i dążyli do odwrócenia losów spotkania. W 80 minucie sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy po zagraniu piłki ręką Kacpra Lepczyńskiego. Do futbolówki podszedł wprowadzony do gry w 46 minucie Przemysław Banaszak i pewnym strzałem doprowadził do remisu. Łęcznianie nie zamierzali na tym poprzestać i szukali zwycięskiej bramki. W 85 minucie po dośrodkowaniu Lokilo mocny strzał z czterech metrów oddał Gąska, ale piłkę odbił bramkarz rywali. W 90 minucie Gąska dobrze wrzucił piłkę z rzutu rożnego, a głową do bramki skierował ją nie kto inny jak Śpiączka i zapewnił swojej drużynie trzecią z rzędu wygraną w PKO BP Ekstraklasie. – Cieszą nas trzy punkty, a bohaterem jest cała drużyna. Zagraliśmy dobrze w drugiej połowie i zdobyliśmy bramki – powiedział po spotkaniu strzelec decydującego trafienia.
Po meczu z Zagłębiem piłkarze Górnika udali się na urlopy. Kolejny mecz o punkty zielono-czarni zagrają na początku lutego na wyjeździe z Wartą Poznań.
Górnik Łęczna – Zagłębie Lubin 2:1 (0:1)
Bramki: Banaszak (83-karny), Śpiączka (90) – Żubrowski (13).
Górnik: Gostomski – Szcześniak, Rymaniak, Leandro – Goliński (46 Banaszak), Serrano (61 Drewniak), Gol, Lokilo, Gąska (90 Kalinkowski), Krykun (69 Pajnowski) – Śpiączka.
Zagłębie: Hładun – Chodyna, Lepczyński, Pantić, Kruk, Bartolewski – Szysz (69 Łakomy), Żubrowski, Poręba, Żivec (77 Wójcicki) – Zajic (63 Podliński).
Żółte kartki: Leandro, Gol, Rymaniak – Kruk, Żivec, Pantić.
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków).