ROZMOWA Z Łukaszem Bogusławskim, piłkarzem Górnika Łęczna
Dwa mecze, dwa razy w wyjściowym składzie w pełnym wymiarze czasowym. Spodziewałeś się że tak szybko wywalczysz sobie miejsce w podstawowej jedenastce?
– Chyba nie do końca, ale wiedziałem, że kluczowa będzie dyspozycja na obozie, gdzie wyglądałem całkiem dobrze.
Rywalizacja w środku pola jest bardzo duża. Wygryzłeś ze składu Tomasza Nowaka, który jesienią grał niemal we wszystkim meczach oraz Łukasza Tymińskiego i Veljko Nikitovicia. Czym przekonałeś do siebie Jurija Szatałowa?
– To raczej pytanie do trenera, ale musiał coś we mnie zobaczyć, skoro dał mi szansę. Nie patrzę na to jednak tak, że wywalczyłem sobie miejsce w składzie i teraz będę grał. Jak pan zauważył konkurencja jest duża i w każdym kolejnym meczu muszę udowadniać przydatność. Jak zagram słabiej, za tydzień mogę siąść na ławce.
Do tej pory częściej grywałeś jako stoper, ale rosyjski trener widzi w tobie środkowego pomocnika. Czujesz, że to może być twoje miejsce na boisku?
– Dlaczego nie? Wciąż moją nominalną pozycją jest środek obrony, ale z każdym kolejnym meczem lepiej czuję się w pomocy. A jeśli taka będzie wola trenera, zagram i na lewym skrzydle.
Ekstraklasa w ogóle czymkolwiek cię zaskoczyła, jest duża różnica poziomów w porównaniu z pierwszą ligą?
– Na pewno jest wyższa kultura gry, lepsi piłkarze. Jednocześnie jednak jest więcej miejsca na boisku, gra jest mniej agresuwna i można spokojnie pograć piłeczką.
Dwa punkty wywalczone w meczach z Piastem Gliwice i Wisłą Kraków to dla Was powód do satysfakcji czy czujecie delikatny niedosyt?
– Niedosyt i to mocny, nie delikatny. Dwa punkty to o cztery za mało. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokonać zarówno Piasta, jak i Wisłę.
Teraz przed wami cztery szalenie istotne mecze, w których zmierzycie się z bezpośrednimi rywalami do miejsca w grupie mistrzowskiej. Od tych spotkań może bardzo wiele zależeć.
– Z kim byśmy nie grali, punkty liczą się tak samo. Każdy mecz dla układu tabeli jest równie istotny, a że akurat teraz czekają nas starcia z Koroną, Podbeskidziem czy Termaliką, postaramy się zrobić wszystko, żeby wygrać. Tym bardziej, że dwa z nich gramy u siebie. Chcemy uczynić z Łęcznej swoją twierdzę i wygrywać tu wszystkie mecze. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.