ROZMOWA z Sergiuszem Prusakiem, bramkarzem Górnika Łęczna
• Lubią pana kibice w Bydgoszczy?
– Chyba tylko ci najbardziej zagorzali i mam do nich duży szacunek. Przyjechali do mnie przed meczem do hotelu. Podziękowali za koszulkę, którą miałem ze sobą poprzednim razem, kiedy w lutym graliśmy tutaj z Zawiszą. Na koszulce było napisane hasło: „Nie ma, że boli – Zawisza to klub kiboli”, bo chciałem wesprzeć sympatyków tego klubu. Komisja Ligi nałożyła na mnie karę 2000 zł, ale fani Zawiszy zrobili zrzutkę i zapłacili za to.
• Prezes Artur Kapelko miał o tę koszulkę pretensje?
– Rozmawialiśmy o tym i prezes stwierdził, że w ten sposób wyraziłem swoje zdanie.
• Gdzie się pan spotkał z kibicami Zawiszy?
– Mieszkaliśmy w hotelu pod Bydgoszczą i tam przyjechali. W ramach podziękowania, za solidaryzowanie się z nimi, przywieźli pamiątkową statuetkę.
• Kiedy wchodzili do hotelu chyba niektórzy mogli się wystraszyć?
– (śmiech) Z jednym z kibiców byłem w kontakcie telefonicznym, więc wiedziałem co jest grane. Posiedzieliśmy razem, wypiliśmy po kawie i trochę pożartowaliśmy. Nawet w takiej sytuacji, kiedy Górnik i Zawisza walczą o utrzymanie, atmosfera może być normalna. Jednak nie dla każdego, bo zaraz potem okazało się, że dla „wybranych” kibiców gospodarzy bilety skoczyły do 150 i 200 zł. No i nie weszli na stadion.
• A ci którzy weszli, gwizdali za każdym razem, kiedy dochodził pan do piłki.
– Nawet mnie to trochę śmieszyło, ale przy okazji też dodatkowo mobilizowało do dobrej gry. W Bydgoszczy jest konflikt między prezesem klubu i częścią kibiców. Gwizdali zwolennicy prezesa.
• Przed ostatnim meczem w jednym z artykułów Radosław Osuch nieprzychylnie wyrażał się o panu. Nie będę cytował, ale padają słowa: alkohol, hazard, nadwaga.
– Nie wiem skąd on to wziął. Przecież to są bzdury, takie sytuacje nie miały miejsca!
• Zdenerwował się pan.
– Trudno w takich okolicznościach zachować spokój, kiedy ktoś mnie oczernia i zniesławia. Owszem, wróciłem po przerwie zimowej z lekką nadwagą, ale zapłaciłem karę i szybko wróciłem do dyspozycji. Najlepszym dowodem jest to, że od początku broniłem w lidze. Na pewno nie zostawię tak tej sprawy i z panem Osuchem spotkamy się sądzie.
• To dlaczego tak powiedział?
– Nie mam pojęcia o co mu chodzi i nie chcę tego oceniać. Jednak to było nie fair, dlatego najpierw zamierzam spotkać się z adwokatem, a potem pójść z tym do sądu.
• A co zrobi Górnik?
– Rozmawiałem już z panią Joanną Matejak z zarządu, która była na meczu w Bydgoszczy i powiedziała, że tego tak nie zostawimy.
• Na szczęście z Zawiszą udało się zremisować, popsuć humory gospodarzom i utrzymać dystans.
– Ta sytuacja mocno mnie zmobilizowała. Wywalczyliśmy jeden punkt, ale na wagę złota. Mam nadzieję, że teraz wygramy u siebie z Ruchem Chorzów i zapewnimy już sobie matematycznie utrzymanie.
• Ubiegły tydzień był bardzo trudny, jednak przyniósł wymierne korzyści.
– Nawet nie chcę myśleć, co by się działo, gdybyśmy przegrali w Kielcach i Bydgoszczy. Zdołaliśmy szybko się pozbierać po porażce z Cracovią, na tle której byliśmy słabszym zespołem i wywalczyliśmy cztery punkty. Bez nich trudno byłoby marzyć o utrzymaniu.
• Duża w tym zasługa najbardziej doświadczonych graczy, którzy wzięli odpowiedzialność na siebie.
– Bo wiek nie ma znaczenia, liczą się umiejętności i zaangażowanie. Nie jesteśmy starzy tylko doświadczeni, umiemy radzić sobie z presją, stresem, nie ulegamy niepotrzebnym emocjom. Proszę popatrzeć kto asystował, strzelał gole, ratował skórę kolegom w ostatnich meczach – to Velko Nikitović, Maciek Szmatiuk, Mirek Bożok czy Paweł Sasin. Dzięki temu z trzech wyjazdów przywieźliśmy siedem punktów.
• Za to u siebie wiedzie się dużo gorzej.
– Role trochę się odwróciły, wcześniej nasz stadion był twierdzą, a ostatnie lepiej nam szło poza domem. Myślę, że w sobotę, dzięki wsparciu własnych kibiców, wreszcie przełamiemy się też w Łęcznej.