(fot. Piotr Michalski)
Górnik Łęczna w niedzielny wieczór bezbramkowo zremisował na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław i zdobył drugi w tym sezonie punkt. Kibice zobaczyli we Wrocławiu zespół walczący, ale trzeba oddać, że zielono-czarnym w końcówce nieco pomógł system VAR, który wychwycił minimalnego spalonego przy trafieniu dla gospodarzy
Łęcznianie przeciwko ekipie z Wrocławia zagrali w nieco innym składzie i ustawieniu. Trener Kamil Kiereś tym razem znalazł miejsce w wyjściowym składzie dla Bartosza Rymaniaka, Daniela Dziwniela, Szymona Drewniaka i Damiana Gąski. Z tego też względu na środku obrony zagrał Kryspin Szcześniak, który do tej pory grał na prawym boku. – W meczu ze Śląskiem podjęliśmy ryzyko i zmieniliśmy ustawienie przechodząc na system 1-3-4-3 będąc w fazie ataku i 1-5-4-1 w fazie broienia.”. Mieliśmy na to kilka dni, żeby wkomponować do składu nowo pozyskanych graczy. Nie wiem jednak czy w kolejnych meczach to będzie nasze ustawienie „sztandarowe” – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Kamil Kiereś, trener Górnika. – Nie prężyliśmy muskułów, bo wszystko miało zweryfikować boisko. Moim zdaniem zaprezentowaliśmy godną postawę i zapracowaliśmy na punkt. W 85 minucie kiedy poza boiskiem przebywał Daniel Dziwniel Śląsk strzelił nam bramkę. Na szczęście w PKO BP Ekstraklasie mamy VAR i sytuacja pokazała, że był spalony. Zdobyty we Wrocławiu punkt daje nam motywację do tego, aby skrzętnie gromadzić je nadal w kolejnych spotkaniach – zakończył szkoleniowiec Górnika.
Wśród zawodników, którzy w niedzielę otrzymali szansę na grę najlepiej wyglądał Drewniak. Pomocnik Górnika zanotował dobry mecz w środku pola, a dodatkowo dobrze bił piłkę ze stałych fragmentów gry. Część swojego ofensywnego potencjału zaprezentował też Gąska. 24-latek był aktywny i kilka razy próbował uderzać z dystansu, ale jego strzały skutecznie blokowali obrońcy. Mimo to pomocnik nie krył zadowolenia z wywalczenia punktu przeciwko swojej byłej drużynie. – Szanujemy punkt zdobyty na trudnym terenie. Pierwsze 20 minut w naszym wykonaniu było bardzo dobre. Później jednak do głosu doszedł przeciwnik. Natomiast w drugiej połowie mieliśmy swoje okazje, ale musimy lepiej zachowywać się pod bramką rywali. Czy ciężko mi się grało przeciwko byłym kolegom? Nie, to był dla mnie mecz jak każdy inny. Spędziłem kilka lat we Wrocławiu, ale teraz jestem w Górniku i chcę by drużyna utrzymała się w PKO BP Ekstraklasie – zapewnił Gąska.
Po zdobytym punkcie we Wrocławiu łęcznianie wracają na swój stadion, gdzie w najbliższej kolejce zmierzą się z Wisłą Kraków.