W meczach z udziałem Motoru Lublin nudy ostatnio nie ma. W starciu z Widzewem padło siedem bramek, z Cracovią nawet osiem. W sobotę kibice obejrzeli sześć, ale co najważniejsze cztery z nich zdobyli gospodarze i pokonali Pogoń Szczecin 4:2.
Zaczęło się niebezpiecznie. Już w 90 sekundzie dobrą okazję zmarnował Kamil Grosicki „Grosik” odebrał piłkę Sergi Samperowi, ale uderzył źle i niecelnie.
Motor odpowiedział w najlepszy, możliwy sposób. Arkadiusz Najemski wysoko wyszedł do Kacpra Łukasiaka, odebrał mu piłkę, a Piotr Ceglarz odegrał do Samuela Mraza. Słowak idealnie podał do Michała Króla, który w sytuacji sam na sam otworzył wynik spotkania.
W 12 minucie powinno być 2:0. Ceglarz świetnie wyprowadził kontrę, w odpowiednim momencie zagrał na prawą flankę do Króla, a ten wyłożył futbolówkę, jak na tacy Mrazowi. Słowak stał praktycznie na „wapnie”, ale jakimś cudem spudłował.
Kolejne fragmenty? Pogoń miała duże problemy, żeby wykreować cokolwiek z przodu. Motor był bardzo agresywny, nie pozwalał rywalom rozwinąć skrzydeł i zaliczał mnóstwo przechwytów. Przyjezdni próbowali jednak zaatakować. Leo Borges nieźle huknął z dystansu, ale obok słupka. Łukasiak ładnie odwrócił się też z piłką i w końcu uwolnił się spod opieki rywali. Od razu zrobiło się groźnie, bo akcję celnym strzałem zakończył Grosicki. Kacper Rosa był jednak na posterunku.
Zanim minął drugi kwadrans zrobiło się 2:0. Gospodarze wymienili kilka podań na prawym skrzydle, w końcu Bartosz Wolski zagrał do Pawła Stolarskiego, a ten na wślizgu wyłożył piłkę do Mraza. Napastnik ekipy z Lublina tym razem miał trochę szczęścia. Uderzył w środek bramki, ale piłka po nodze bramkarza wylądowała w siatce.
Niestety, w 37 minucie Pogoń złapała kontakt. Borges urwał się na lewej stronie boiska, dograł w pole karne do zupełnie niepilnowanego Grosickiego, a ten bez przyjęcia posłał futbolówkę do siatki. Wydawało się, że żółto-biało-niebiescy, jak to miało miejsce w poprzednich meczach, znowu wpadną w tarapaty.
Tym razem było jednak odwrotnie. Zamiast straty gola, drużyna trenera Stolarskiego błyskawicznie odzyskała dwubramkową zaliczkę. Świetnie zachował się Stolarski, który zaliczył przechwyt przy linii bocznej. Jego centra w pole karne odbiła się od Borgesa i spadła do Króla, który przymierzył po krótkim rogu na 3:1.
W drugiej połowie gra głównie toczyła się nie tylko na połowie żółto-biało-niebieskich, ale nawet w ich olu karnym. Przyjezdni mieli sporo stałych fragmentów gry, naciskali rywali, ale pierwsza, naprawdę świetna okazja pojawiła się po drugiej stronie boiska. Samper kapitalnie przełożył sobie piłkę w szesnastce z lewej nogi na prawą i próbował zaskoczyć bramkarza lobem. Zabrakło centymetrów, bo Hiszpan przymierzył w poprzeczkę.
Nie było 4:1, no to niedługo później zrobiło się 3:2. Bezpośrednio z rzutu wolnego do siatki przymierzył Wahan Biczachczjan. O dziwo w kolejnych fragmentach spotkanie się wyrównało. A na kwadrans przed końcowym gwizdkiem szala wyraźnie przesunęła się na stronę beniaminka PKO BP Ekstraklasy. Akcję przeprowadzili rezerwowi: Mathieu Scalet zagrał prostopadle w pole karne, a Jacques Ndiaye leciutko przerzucił piłkę nad wychodzącym bramkarzem do siatki.
„Portowcy” jeszcze nie rzucili ręcznika i nadal atakowali. W 79 minucie były gracz Motoru Jakub Lis uderzył tuż przy słupku, ale dobrze spisał się Rosa. 180 sekund później Wolski zagrał wprost pod nogi Rafała Kurzawy, a ten drugi uderzył z linii pola karnego. Zdecydowanie jednak za lekko i gospodarze mogli odetchnąć z ulgą.
W końcówce „zagotowało” się nie pod bramką, a przy ławce miejscowych. Borges podbiegł w jej kierunku po piłkę, żeby szybko wznowić grę. Doszło do przepychanek, a sędzia pokazał dwie czerwone kartki. Na boisku nic się już nie zmieniło, wszystkie punkty zostały w Lublinie.
Motor Lublin – Pogoń Szczecin 4:2 (3:1)
Bramki: M. Król (8, 38), Mraz (28), Ndiaye (75) – Grosicki (37), Biczachczjan (63).
Motor: Rosa – Stolarski (64 Wójcik), Bartos, Najemski, Luberecki (84 Palacz), M. Król (73 Ndiaye), Samper, Wolski, Simon (46 Scalet), Ceglarz - Mraz (64 Wełniak).
Pogoń: Cojocaru – Wahlqvist, Keramitsis (46 Biczachczjan), Zech, Borges, Koutris (73 Lis), Łukasiak (73 Przyborek), Gamboa (46 Kurzawa), Ulvestad (80 Gorgon), Koulouris, Grosicki.
Żółte kartki: Samper, Simon, Stolarski – Borges, Grosicki.
Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok). Widzów: 13719.