ROZMOWA Z Grzegorzem Boninem, pomocnikiem GKS Bogdanka
– To co wszyscy pozostali piłkarze. Gram i trenuję, nic innego.
• Nie było ofert z ekstraklasy?
– Była tylko z Zabrza, gdzie mogłem przedłużyć kontrakt.
• Dlaczego nie został pan więc w Górniku?
– Nie chciałem być piątym kołem u wozu, a między wierszami dano mi do zrozumienia, że nie byłbym jedną z kluczowych postaci w tym zespole.
• Wiosną przecież pan grał.
– Nie tyle, ile bym chciał.
• Wcześniej w Pogoni było jeszcze gorzej. Chyba nie tak wyobrażał pan sobie przygodę z portowym klubem?
– Faktycznie, myślałem, że będzie inaczej. W pierwszych trzech meczach zagrałem po 90 minut. Później przydarzyła mi się kontuzja, która na dwa miesiące wykluczyła mnie z gry. Jesienią nie odzyskałem już miejsca w składzie, a ponieważ kontrakt był tak skonstruowany, że po pół roku można było ze mnie zrezygnować, Pogoń skorzystała z tej furtki.
• Pamiętam Grzegorza Bonina, który debiutował w reprezentacji. To było w 2006 roku i szczerze mówiąc spodziewałem się, że ten piłkarz osiągnie więcej.
– Ja też miałem większe oczekiwania. Był taki okres, kiedy myślałem, że mogę sporo osiągnąć. Niestety, wszystko potoczyło się inaczej, niż bym tego sobie życzył. Kulminacyjnym punktem był transfer do Polonii Warszawa. Od tej pory to była równia pochyła, ciągłe leczenie kontuzji i poszukiwanie nowych klubów.
• Jakie wiąże pan oczekiwania z grą w Bogdance?
– Przede wszystkim chciałbym się odbudować, odzyskać wysoką dyspozycję i znów cieszyć się gra w piłkę.
• Chce pan odzyskać formę w sześć miesięcy i wrócić do ekstraklasy czy planuje pan na dłużej osiąść w Łęcznej?
– Chcę poczuć stabilizację. Mam już dość przeprowadzek z jednego końca Polski na drugi, dziwnych kontraktów. Mam rodzinę, dzieci i muszę przyznać, że mocno mnie to wszystko wymęczyło. Dlatego z Bogdanką podpisałem dwuletni kontrakt. Chciałbym spokojnie go wypełnić, a później, kto wie, może podpisać kolejny.
• Pan, Maciej Szmatiuk, do tego Sebastian Szałachowski, Tomasz Nowak i Veljko Nikitović. Macie w składzie kilku naprawdę ciekawych zawodników. Młodzież będzie miała się od kogo uczyć.
– Zgadza się. Wszyscy jesteśmy doświadczeni, a w dodatku mamy coś do udowodnienia, dlatego z pewnością nie zabraknie nam serca do gry. A zdolnej młodzieży faktycznie nie brakuje. Myślę, że taka mieszanka rutyny z młodością może zdać egzamin.
• O co będziecie grali?
– Na razie jest jeszcze za wcześnie, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Jesteśmy nastawieni na walkę w każdym meczu, na pewno nikt nie będzie odstawiał nogi, a do czego to wystarczy, to dopiero się okaże. Liga zweryfikuje, na co nas stać.
• Nie będzie kłopotów ze zgraniem? Niespełna miesiąc czasu to okres, w którym trudno zbudować drużynę.
– Z meczu na mecz jest coraz lepiej. Oczywiście, nadal jest trochę głupich strat, pojawiają się błędy indywidualne, ale staramy się to wszystko systematycznie eliminować. Docieramy się z każdym dniem.
• W jakiej formie jest Grzegorz Bonin?
– Dołączyłem do chłopaków trochę później, dlatego mam pewne braki, ale do rozpoczęcia rozgrywek ligowych pozostał jeszcze tydzień. Na mecz z GKS Tychy powinienem być już gotowy.