Arcyważny mecz o utrzymanie nie potoczył się po myśli piłkarzy Wisły. Puławianie przegrali w czwartek z GKS Tychy 0:2. Drużyna Adama Buczka traci już do czwartkowych rywali pięć punktów. A to chyba oznacza, że Duma Powiśla musi się skupić na obronie miejsca barażowego, które obecnie zajmuje
Pierwsze fragmenty były wyrównane. Po stronie gospodarzy szczęścia próbował przede wszystkim Jakub Świerczok. Były napastnik Górnika Łęczna próbował zaskoczyć Andrzeja Witana strzałami z dystansu, ale brakowało mu precyzji. W 32 minucie powinno być 0:1. Po stracie piłki przez Macieja Mańkę sam na bramkarza rywali biegł Jakub Smektała. Zdecydował się na strzał, ale fatalnie spudłował i piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką.
W 39 minucie szansę miał z kolei Konrad Nowak, ale jego uderzenie świetnie obronił bramkarz GKS. W kolejnej akcji tym razem Mańka zabrał piłkę Smektale, po chwili zagrał do Łukasza Grzeszczyka, a ten idealnie obsłużył Świerczoka. Napastnik gospodarzy od razu bez przyjęcia uderzył i po chwili mógł cieszyć się z bardzo ważnej bramki.
Po przerwie trener Buczek od razu posłał do boju Sylwestra Patejuka. Najlepszy snajper puławian w 57 minucie dobrze dogrywał do Nowaka, ale temu zabrakło centymetrów, żeby przeciąć piłkę. Minuty uciekały, goście starali się o wyrównanie, ale nie mogli skruszyć muru rywali. W 85 minucie Patejuk próbował bezpośrednio z rzutu wolnego i to z około 40 metrów. Golkiper gospodarzy znowu był jednak na posterunku.
Niedługo później mecz zamknął Świerczok. Po kontrze drużyny Jurija Szatałowa znowu świetnie całą akcję rozprowadził Grzeszczyk, a napastnikowi GKS pozostało tylko dostawić nogę i ustalić wynik na 2:0. Wisła znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Traci do ekipy z Tychów pięć punktów, co na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu oznacza, że bardzo ciężko będzie wydostać się z miejsca barażowego. Tym bardziej, że puławianie mają przed sobą mecz wyjazdowy z Sandecją Nowy Sącz (niedziela, godz. 12.30), a potem na koniec rozgrywek podejmują Górnika Zabrze.
ZDANIEM TRENERÓW
Adam Buczek (Wisła Puławy)
– Przegraliśmy ważny mecz i wiemy, w jakiej sytuacji sami się postawiliśmy. Mogliśmy wiele zyskać, ale to się nie udało. Do końca zostały dwie kolejki i mam tylko złość, że chyba za łatwo daliśmy przeciwnikowi strzelić bramki. Sami się napracowaliśmy, nabiegaliśmy i nic z tego nie mamy. Już za trzy dni czeka nas mecz z Sandecją, gdzie musimy powalczyć o punkty.
Jurij Szatałow (GKS Tychy)
– Na pewno trzeba być zadowolonym z wyniku, tempa gry, czy z charakteru drużyny. Pokazaliśmy mocny charakter. Sytuacja nie była łatwa. Napięcie podczas walki o utrzymanie trzyma chłopaków. Mieliśmy cel zagrać na zero z tyłu i to się udało. Duży pozytyw na wiosnę to coraz większa liczba zdobywanych bramek. Cieszymy się, ale też już myślimy o meczu z Mielcem.
GKS Tychy – Wisła Puławy 2:0 (1:0)
Bramki: Świerczok (41, 88).
GKS: Florek – Grzybek, Boczek, Tanżyna, Mańka – Mączyński, Pruchnik (61 Gancarczyk) – Kowalski (90 Bukowiec), Grzeszczyk, Radzewicz (82 Szywacz) – Świerczok.
Wisła: Witan – Sedlewski, Poznański, Żemło, Litwiniuk – Maksymiuk (86 Szczotka), Głaz – Smektała (46 Patejuk), Popiołek, Pożak (65 Darmochwał) – Nowak
Żółte kartki: Boczek – Głaz, Żemło.
Sędziował: Dominik Sulikowski (Gdańsk). Widzów: 5523.