Umowa Goncalo Feio z Motorem jest ważna jedynie do 30 czerwca tego roku. Ostatnio, podczas przedłużania kontraktu ze szkoleniowcem z Portugalii było sporo zamieszania. Wygląda na to, że tym razem będzie zupełnie inaczej. Podczas piątkowej konferencji prasowej przed meczem z Polonią Warszawa, trener przyznał, że jest już po słowie z właścicielem klubu.
Po sobotnim spotkaniu z „Czarnymi Koszulami” Motor zmierzy się jeszcze w Rzeszowie ze Stalą (16 marca, 17.30). Później w rozgrywkach Fortuna I Ligi nastąpi przerwa reprezentacyjna.
I właśnie wtedy rozmowy między trenerem Feio, a klubem z Lublina mają zostać sfinalizowane. Kolejny mecz o punkty żółto-biało-niebiescy zagrają dopiero 1 kwietnia z GKS Tychy (17.30).
– Trener Feio jest pożądany w Polsce i za granicą. Kluby chcą trenera Feio, ale ja z właścicielem, z szatnią na dole uzgodniłem, że mamy cel do osiągnięcia i pomimo że mam kontrakt do 30 czerwca, to jesteśmy po rozmowach z prezesem. Wierzę, że na następną przerwę na kadrę, ta umowa zostanie przedłużona – przyznał szkoleniowiec Motoru.
– Ja chcę być tam, gdzie mnie chcą, a czuję, że w Motorze mnie chcą. Piłkarze, ludzie, z którymi pracuję na co dzień, właściciel czy kibice. Czuję, że Lublin mnie chcę. Ja chcę to oddać, pewnie gdzie indziej mógłbym zarabiać więcej, pewnie mógłbym pracować w wyższych klasach rozgrywkowych i wiem, że mnie na to stać. Zobaczymy, jak to się ułoży, ale ja w życiu nie chcę reprezentować dużej liczby klubów. Chcę jednak zostawić swoje piętno w każdym, w którym jestem lub będę. Chcę być zapamiętany jako najlepszy trener w danym klubie. Uważam, że tutaj mam mocną konkurencję w osobie trenera Waligóry. Jeszcze trochę muszę osiągnąć, żeby mu dorównać. Dopóki w Lublinie będą mnie chcieli i dopóki ja nie osiągnę swoich celów z Motorem, doceniam co tu mam, wierzę w to, jak pracujemy i we wszystkich pracowników, wierzę w ludzi, których mam dookoła siebie. Zdecydowałem się tutaj coś robić i chcę to robić. Chcę zawsze iść w przód, więc póki w Motorze będzie można walczyć o coraz wyższe cele, ja chcę to robić. Chcę zostać w historii, nie chcę być kolejnym, chcę być numerem jeden – dodaje szkoleniowiec z Portugalii.
Zapewnia także, że żadna atrakcyjna oferta pracy z innym klubem go nie skusi.
– Jesteśmy po słowie, a mówi się, że słowo droższe pieniędzy. Trzeba uważać z tym, co się mówi, nigdy nie mów nigdy, bo różne rzeczy cię zaskakują, ale jestem w stu procentach skupiony na projekcie Motoru. Jestem zauroczony osobowością, profesjonalizmem i podejściem grupy piłkarzy i sztabu, z którym pracuję na co dzień. Jestem pozytywnie nastawiony do rozwoju w różnych obszarach w klubie. Motywuje mnie możliwość wzbudzenia potencjału kibicowskiego Motoru. Stać nas na to, żeby Arena była pełna co mecz. To mnie trochę drażni, ale i motywuje, bo chcę udowodnić, że to jest możliwe. To, jaką mamy współpracę z właścicielem, większość trenerów może mi zazdrościć. Jak zawsze w życiu, przyjdzie moment, kiedy się pożegnamy, bo to jest normalnie, ale najpierw ja chcę osiągnąć coś, czego nikt nie osiągnął tutaj, albo umierać próbując.