(fot. Wojciech Szubartowski)
Górnik Łęczna poniósł drugą w tym sezonie porażkę na własnym stadionie. Zielono-czarni w niedzielny wieczór przegrali z Chrobrym Głogów, który zaprezentował się niczym wytrawny bokser i zadał gospodarzom dwa bardzo bolesne ciosy
Zespół z Łęcznej, który nie przegrał od trzech spotkań chciał podtrzymać dobrą passę i sięgnąć po trzecią w tym sezonie wygraną na swoim stadionie. – Zawsze u siebie gra się najlepiej, są kibice, którzy nas dopingują. Będziemy starali się kontrolować mecz, utrzymywać przy piłce, strzelać jak najwięcej bramek no i postaramy się żadnej nie stracić – mówił przed meczem Damian Gąska pomocnik Górnika, który w ostatnich spotkaniach miał sporo okazji do zdobywania goli, ale brakowało mu skuteczności. – Czuję sportową złość, bo w ostatnich trzech meczach miałem tak naprawdę bardzo dobre sytuacje, których nie wykorzystałem. Mam nadzieję, że teraz się przełamię, strzelę bramkę i wygramy – dodał pomocnik zielono-czarnych.
W niedzielnym meczu ze względu na nadmiar żółtych kartek nie mógł zagrać Marcin Biernat. Już od początku spotkania łęcznianie zyskali optyczną przewagę nad rywalem. Przełożyło się to na ilość rzutów rożnych w początkowych minutach, ale po żadnym z nich gospodarzom nie udało się zaskoczyć bramkarza rywali. W 12 minucie po składnej akcji dobrą okazję wypracował sobie Siergiej Krykun. Ukrainiec po otrzymaniu podania w polu karnym Chrobrego ładnym balansem zgubił obrońcę i oddał mocny strzał po ziemi, a stojący w bramce gości Karol Dybowski sparował piłkę na rzut rożny. W dalszej części pierwszej odsłony meczu brakowało klarownych okazji i kibice do przerwy nie doczekali się bramek.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. W 47 minucie w niezłej sytuacji znalazł się Gąska, ale jego strzał zablokował obrońca. Chwilę później sprzed „szesnastki” strzelał Patryk Pierzak lecz fatalnie spudłował. W 53 minucie Chrobry stworzył sobie jedyną jak do tej pory, ale za to świetną szansę. Po dobrym szybkim ataku piłkę w polu karnym otrzymał Rafał Wolsztyński i „nawinął” jednego z obrońców Górnika, ale został zablokowany przy próbie strzału. W odpowiedzi po godzinie gry najpierw groźnie strzelał Krykun, a następnie po jego podaniu z bliska głową uderzał Wiktor Łychowydko. I trzeba oddać, że gdyby nie kapitalna obrona Dybowskiego zielono-czarni by prowadzili.
Gdy wydawało się, że gol dla Górnika jest kwestią czasu to goście wyszli na prowadzenie. W 76 minucie piłkę około 25 metrów od bramki Macieja Gostomskiego otrzymał Sebastian Steblecki. Pomocnik gości ładnie obrócił się z piłką i oddał mierzony strzał z lewej nogi i bramkarz łęcznian mimo próby interwencji musiał wyjmować piłkę z siatki. Chrobry poszedł za ciosem i w końcówce meczu dołożył drugiego gola. W 88 minucie po dobrej wrzutce Wolsztyński na raty, po dwóch strzałach głową pokonał Gostomskiego i ustalił wynik niedzielnego spotkania.
Górnik Łęczna – Chrobry Głogów 0:2 (0:0)
Bramka: Steblecki (76), Wolsztyński (88).
Górnik: Gostomski – Zbozień, Cisse, Łychowydko, Dziwniel – Pierzak (60 Tkacz), Kryeziu, Lewkot (78 Szramowski), Krykun –Grzeszczyk (78 Podliński), Gąska (61 Sobol).
Chrobry: Dybowski – Kuzdra, Michalec, Bougaidis, Bogusz – Bochnak (89 Jóźwiak), Mucha (90 Pieczarka), Kolenc (74 Hanc), Steblecki, Kusztal – Wolsztyński (90 Wojtyra).
Żółte kartki: Tkacz - Mucha, Kuzdra, Bougaidis.
Sędziował: Sylwester Rasmus (Toruń).
Widzów: 1428.