Rozmowa z Ireneuszem Mamrotem, trenerem Górnika Łęczna
- Jak pan ocenia okres przygotowawczy, czy wszystko co sobie zakładaliście udało się wykonać?
– Poza kontuzjami: Michała Pawlika, Souleymane Cisse i Piotrka Starzyńskiego, to na pewno tak. Ciężko pracowaliśmy, mieliśmy też silnych sparingpartnerów. Cieszy na pewno, że szybko udało się też załatwić większość spraw transferowych. Tak naprawdę już kilka dni przed zgrupowaniem mieliśmy do dyspozycji niemal wszystkich zawodników, a po tygodniu praktycznie wszystkich. To na pewno plusy, a minusy, to kontuzje, o których wspomniałem.
- Kibice mocno narzekali przede wszystkim na skuteczność, bo długo w sparingach nie mogliście strzelić gola. Udało się dopiero w próbie generalnej i mini turnieju z trzecioligowcami: Chełmianką i Świdniczanką…
– Trzeba jednak spojrzeć na to, z kim graliśmy. To były albo zespoły z ekstraklasy, albo wicemistrz Izraela, który grał z nami najsilniejszym składem, a do tego Omonia Nikozja, także silna drużyna z Cypru. Wykonaliśmy określoną pacę, na której nam zależało. Do sparingów podchodzę z dużym dystansem. To ważny aspekt, jeżeli chodzi o przygotowanie, taka mocna jednostka treningowa, która pokazuje, w jakim kierunku idzie praca, którą wykonujemy. My wykorzystywaliśmy każdy dzień przygotowań maksymalnie. Kluczem jest przygotowanie się na całą rundę, a nie na pierwszy mecz ligowy czy na sparingi.
- Czyli pan nie martwi się o atak, stwarzanie sytuacje i o strzelanie goli?
– Może nie stworzyliśmy zbyt wielu sytuacji, ale nie, nie martwię się. Dla mnie ważna jest cała organizacja gry, bo wszystko jest ze sobą połączone.
- W lecie dokonaliście wielu zmian kadrowych, ale okienko transferowe będzie jeszcze otwarte przez parę ładnych tygodni. Czy w takim razie kolejne ruchy są jeszcze możliwe?
– Jeżeli trafi się jakaś wyjątkowa okazja, dzięki której będziemy mogli pozyskać dobrego piłkarza, a przy okazji na dobrych warunkach, to nie wykluczamy takiego scenariusza. Pod koniec okienka wiadomo, że takie sytuacje się zdarzają. Jeżeli chodzi o odejścia z drużyny, to myślę, ze w najbliższych trzech-czterech dniach też może się coś wydarzyć, chodzi jednak o wypożyczenie jednego z młodych zawodników.
- Czy to, że od poprzedniego meczu z Wisłą Kraków minęło niewiele czasu ma jakieś znaczenie?
– Każdy mecz to inna historia. Pamiętamy jednak, że wysoko przegraliśmy na koniec poprzedniego sezonu. Nie ma też co ukrywać, że Wisła jest głównym faworytem do awansu. Stracili Luisa Fernandeza, ale uważam, że pomimo odejścia Hiszpana będą nawet silniejsi. My też mamy mocniejszy zespół i sami jesteśmy ciekawi, jak to wszystko wyjdzie. Mogę jednak powiedzieć, że jesteśmy mocno zdeterminowani, żeby zagrać dużo lepsze spotkanie niż ostatnio z Wisłą. Jesteśmy to winni sobie, ale i kibicom.
- A jaki cel stawia sobie Górnik Łęczna na nowy sezon? Czy raczej skupiacie się na każdym kolejnym meczu?
– Przede wszystkim musimy zająć wyższe miejsce niż w poprzednim sezonie. Konkretny cel postawimy sobie dopiero w zimie. Chcemy jednak, żeby wszystko wyglądało lepiej niż w poprzednich rozgrywkach, mam nadzieję, że postęp w zespole będzie widoczny. A na razie najważniejsze będzie dla nas najbliższe spotkanie.