Rozmowa z Dawidem Dzięgielewskim, zawodnikiem Górnika Łęczna
Po meczu z Błękitnymi Stargard nie możecie być w pełni zadowoleni bo znów nie udało się sięgnąć po komplet punktów.
– Nie możemy się cieszyć z tego remisu bo z przebiegu spotkania uważam, że byliśmy drużyną, która zasługiwała na więcej niż jedną bramkę. Sam miałem kilka okazji – trafiliśmy w poprzeczkę i mieliśmy pecha.
Czego jeszcze brakuje Górnikowi by wrócić na odpowiednie tory?
– Wydaje mi się, że z meczu na mecz jest coraz lepiej. Po kontuzji wrócił Paweł Wojciechowski, który w rundzie jesiennej był wiodącą postacią w naszym zespole i uważam, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. W następnej kolejce zagramy z Rozwojem Katowice. Damy z siebie sto procent i chcemy wywalczyć trzy punkty.
Ty też wróciłeś do wyjściowej jedenastki po dość długiej przerwie…
– Wcześniejszy trener nie stawiał na mnie, a po zmianie na ławce trenerskiej dostałem szansę gry z czego bardzo się cieszę.
Widać u Ciebie głód gry, a to przeniosło się na ilość sytuacji pod bramką rywala…
– Po to przyszedłem do Górnika, żeby grać w pierwszym składzie i pomagać drużynie wygrywać mecze. Daje z siebie wszystko, a gdybym zdobył drugą bramkę mielibyśmy trzy punkty.
A jak czujesz się w roli napastnika?
– Myślę, że to dla mnie tylko tymczasowa pozycja. Kiedy do pełni sił wróci Wojciechowski to on zajmie miejsce na „szpicy”, a ja wrócę na swoją nominalną pozycję czyli na skrzydło.
A jeżeli chodzi o taktykę gry, czy uległa ona zmianie po odejściu Franciszka Smudy?
– Wiadomo, że każdy szkoleniowiec ma swoją wizję. Teraz staramy się wypełniać wytyczne jakie stawia przed nami trener Broniszewski.
To wasz szósty mecz bez wygranej. Wierzycie jeszcze w awans?
– Nie myślimy w tych kategoriach. Obecnie najważniejszy jest każdy kolejny mecz.