Dziś o godzinie 17 Górnik Łęczna zagra na wyjeździe z Błękitnymi Stargard. Będzie to tym samym najdalszy wyjazd „zielono-czarnych” w tym sezonie.
Kalendarz spotkań ułożył się dla Górnika tak, że podopieczni trenera Kamila Kieresia w ostatnich dniach dwa razy udawali się w dalekie podróże. Niedawno łęcznianie mierzyli się w odległym Wejherowie z tamtejszym Gryfem, a teraz czeka ich jeszcze dalsza podróż do oddalonego od Łęcznej o blisko 740 kilometrów Stargardu.
Po ostatnich dobrych wynikach Leandro i spółka wrócili na drugie miejsce w tabeli. Pomogło w tym zwycięstwo u siebie z Bytovią, a także porażka GKS Katowice w Poznaniu z tamtejszym Lechem II.
Dla Górnika był to bardzo trudny mecz nie tylko pod względem piłkarskim, ale przede wszystkim wolicjonalnym. W meczu z Bytovią poza grą w piłkę pojawiła się cała masa prowokacji, a arbiter szastał kartkami na lewo i prawo. W efekcie, oba zespoły kończyły mecz w dziesiątkę, a w szeregach Górnika bezpośrednią czerwoną kartkę zobaczył Aron Stasiak. Młodzieżowiec „zielono-czarnych” miał zostać sprowokowany przez Adriana Liberackiego a następnie uderzyć rywala.
Spór obu zawodników nie zakończył się jednak po ostatnim gwizdku. Stasiak w rozmowie z portalem weszło.com powiedział, że rywal obraził jego mamę, która zmaga się z chorobą nowotworową i dlatego puściły mu nerwy. – Nie wiem, czy wiedział, że moja mama walczy z rakiem. To go nie usprawiedliwia, nawet jakby człowiek był zdrowy, to nie powinno się go obrażać. Nie powinno się rzucać tekstów na boisku o czyjejś rodzinie. Jak już ma coś do mnie, to niech wyzywa mnie, a nie moją mamę, która walczy z rakiem – powiedział Stasiak.
Z kolei zawodnik Bytovii w rozmowie z portalem sportowefakty.pl zaprzeczył jakoby miał się dopuścić tak haniebnego zachowania. – To nieprawda. On mnie zaczepił, obraził moich rodziców. Ja rzuciłem automatycznie: "twoich też", a on mnie uderzył. Wiem, że jest słowo przeciwko słowu. Owszem, było między nami spięcie, jakie w meczach się zdarzają, ale takie słowa, jakie przytacza Aron, nie padły – tłumaczył zawodnik z Bytowa.
Efekt jest taki, że Stasiak po obejrzeniu czerwonej kartki nie będzie mógł zagrać przeciwko Błękitnym. To komplikuje sytuację trenerowi Kieresiowi, który do dyspozycji na środowy mecz będzie mieć o jednego młodzieżowca mniej. Na tym jednak nie koniec. Przeciwko Bytovii żółtą kartkę zobaczył strzelec dwóch bramek Przemysław Banaszak. A, że było to czwarte napomnienie w sezonie dla napastnika łęcznian jego też czeka przymusowa pauza. Wobec zaistniałej sytuacji ciężar zdobywania bramek spocznie na Bartoszu Śpiączce lub Pawle Wojciechowskim, który jednak w ostatnich dniach narzekał na drobny uraz. – Czeka nas trudny mecz także z racji tego, że czeka nas daleki wyjazd. Błękitni to drużyna nieobliczalna. Zaimponowali mi jesienią kiedy pokonali w Pucharze Polski Wisłę Kraków – ocenia najbliższego rywala Kamil Kiereś, trener Górnika.
Jesienią łęcznianie pokonali u siebie Błękitnych 1:0. Czy teraz znów sięgną po komplet punktów? Początek dzisiejszego meczu zaplanowano na godzinę 17.