Efektowne ligowe pożegnanie w Łęcznej. W ostatnim meczu sezonu miejscowy Górnik pokonał na swoim stadionie pewnego awansu Radomiaka Radom aż 5:2, choć przez ponad 30 minut grał w „dziesiątkę”
Oba zespoły podchodziły do sobotniego spotkania w kompletnie odmiennych nastrojach – Górnik po zupełnie nieudanej rundzie wiosennej, a ekipa z Radomia opromieniona awansem do Fortuna I Ligi. Gospodarze chcieli więc pożegnać się w sposób honorowy ze swoimi kibicami i powalczyć o komplet punktów.
Trener Marcin Broniszewski na ostatni mecz w tym sezonie desygnował jedenastkę składającą się wyłącznie z zawodników z Polski. Warto też podkreślić, że na ławce rezerwowych zasiadł 16-letni wychowanek Akademii Górnika Jakub Cielebąk, który w czwartek podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt z drużyną seniorów.
Górnik spotkanie rozgrywane w deszczowych warunkach rozpoczął z dużym animuszem. Już w drugiej minucie po faulu tuż przed polem karnym do piłki podszedł Adrian Łuszkiewicz, ale jego strzał trafił w mur. Później łęcznianie starali się szukać swoich szans za sprawą prostopadłych podań, ale to goście wyszli na prowadzenie. W 13 minucie po strzale z rzutu wolnego błąd popełnił Adrian Kostrzewski i „wypluł” piłkę przed siebie, a z dobitką pospieszył Peter Mazan pakując piłkę w siatce gospodarzy. Po zdobytym golu przyjezdni zaczęli osiągać przewagę, ale mimo kilku strzałów nie zdołali zdobyć kolejnej bramki. Natomiast ze strony łęcznian aktywny przed przerwą był Filip Szewczyk, ale jego dwa strzały okazały się niecelne. Swoją szansę miał też Dawid Dzięgielewski lecz jego uderzenie skutecznie sparował Mateusz Kochalski. Jednak w 30 minucie bramkarz Radomiaka był już bez szans. Po dobrze bitym rzucie rożnym najwyżej w polu karnym wyskoczył Piotr Rogala i celną główką doprowadził do remisu.
Sześć minut później było już 2:1 dla zielono-czarnych. Tym razem dośrodkowanie z lewej strony skutecznie wykończył Dawid Dzięgielewski. To nie był jednak koniec strzeleckich popisów gospodarzy. W 41 minucie na trzecią bramkę dla miejscowych zdobył Igor Korczakowski popisując się płaskim strzałem tuż sprzed „szesnastki”.
W drugiej połowie mimo prowadzenia łęcznianie wcale nie spuścili z tonu i w 52 minucie zdobyli kolejnego gola. Piłkę na klatkę piersiową przyjął Dzięgielewski i efektowym wolejem wpakował piłkę do bramki, która zanim zatrzepotała w siatce odbiła się jeszcze od poprzeczki. Kilka chwil później kompletnie nieodpowiedzialnie zachował się Korczakowski. Pomocnik Górnika niepotrzebnie złapał za koszulkę jednego z rywali za co otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i „zielono-czarni” przez nieco ponad pół godziny musieli grać w osłabieniu. To jednak nie przeszkodziło miejscowym w zdobyciu kolejnej bramki. Tym razem błąd po strzale z dystansu popełnił bramkarz Radomiaka, a odbitą futbolówkę do pustej bramki skierował Marcin Pigiel. Radomiak mimo niekorzystnego rezultatu zagrał do końca w 86 minucie rozmiary porażki zmniejszył Jakub Rolinc.
Górnik Łęczna – Radomiak Radom 5:2 (3:1)
Bramki: Rogala (30), Dzięgielewski (37, 52), Korczakowski (41), Pigiel (69)– Mazan (13), Rolinc (86).
Górnik: Kostrzewski – Orłowski, Rogala, Midzierski, Sasin, Łuszkiewicz, Jodłowski (83 Pisarczuk), Korczakowski, Szewczyk (87 Klepacki), Pigiel (72 Cielebąk), Dzięgielewski (64 Wojciechowski).
Radomiak: Kochalski – Grudniewski (46 Kucharski), Winsztal, Mazan (61 Karwot), Kaput, Jakubik (79 Witkowski), Filipowicz, Klabnik, Wawszczyk, Luz (62 Rolinc), Sokół.
Żółte kartki: Korczakowski, Jodłowski – Grudniewski.
Czerwone kartka: Korczakowski (56-za dwie żółte).
Sędziował: Dawid Wiśniewski (Olsztyn).