Pierwsza porażka Wisły pod wodzą Ryszarda Wieczorka. Duma Powiśla przegrała w Łodzi z ŁKS 0:1. To już siódmy mecz z rzędu puławian bez zwycięstwa.
To był mecz królów remisów. Obie drużyny w tym sezonie już po sześć razy dzieliły się punktami z rywalami. I po pierwszej połowie zanosiło się na to, że zespoły znowu dopiszą do swoich kont po jednym „oczku”. Spotkanie było wyrównane, ale brakowało klarownych sytuacji. Kiedy wydawało się, że to będzie właśnie ta akcja, po której padnie gol ciągle czegoś brakowało. Dokładniejszego dośrodkowania, celniejszego podania, czy bardziej precyzyjnego strzału.
W końcówce częściej pod polem karnym ŁKS gościła Wisła. Strzelał Niklas Zulciak. Z dystansu próbował też Arkadiusz Maksymiuk. W obu przypadkach bramkarz gospodarzy nie musiał nawet interweniować. Na do widzenia w pierwszej części zawodów ładną akcję przeprowadzili: Zulciak, Jakub Poznańki i Robert Hirsz. Ten ostatni oddał piłkę Maksymiukowi, ale kapitan Dumy Powiśla uderzył nad poprzeczką.
Po przerwie z „wysokiego c” rozpoczęli gracze z Łodzi. Bartosz Widejko miał pecha, bo o zdobycia gola zabrakło mu centymetrów. Piłka po jego strzale trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Tuż po godzinie gry niezłą szansę miał Dawid Pożak, ale jego uderzenie zza pola karnego nieznacznie minęło słupek. Po chwili Duma Powiśla grała już w osłabieniu. Jakub Smektała w odstępie... 120 sekund obejrzał dwie żółte kartki i Wisła była skazana na bronienie remisu.
Niestety, nic z tego nie wyszło. W 80 minucie po rzucie piłkę w polu karnym zgrał Jewhen Rodionow, a z pięciu metrów Sebastiana Madejskiego pokonał Maksymilian Rozwadowicz. W końcówce goście starali się jeszcze powalczyć o punkt, ale niewiele byli w stanie zdziałać z przodu. Za tydzień w Puławach zamelduje się Olimpia Elbląg.
ZDANIEM TRENERÓW
Ryszard Wieczorek (Wisła Puławy)
– Trzeba sobie to szczerze powiedzieć, że źle gramy w piłkę. O ile w pierwszej połowie dobrym ustawieniem i organizacją gry w miarę to wyglądało. Były momenty, kiedy mieliśmy inicjatywę. W piłce oprócz taktyki liczą się też umiejętności. Wtedy, kiedy trzeba było dobrze dośrodkować, uderzyć robiliśmy to źle. Nie możemy zwalać wszystkiego na karb presji. Trzeba sobie szczerze powiedzieć, że tych umiejętności operowania piłką jest za mało. Brakuje nam pewności, ale jestem przekonany, że ci zawodnicy potrafią lepiej grać w piłkę. Trudno nie odnieść się też do czerwonej kartki. Tak to jest, że sędziowie też popełniają błędy. Uważam, że czerwona kartka należała się zawodnikowi gospodarzy, który nadepnął naszego gracza celowo. Sędzia to musi widzieć. Nie będziemy jednak zwalać winy na nikogo. Kluczowa na pewno była ta kartka, bo przeciwnik nabrał jeszcze więcej pewności. Mamy dużo rzeczy do poprawy, mam nadzieję, że szybko poprawimy niektóry elementy.
Wojciech Robaszek (ŁKS Łódź).
– Zagraliśmy dwie różne połowy. W pierwszej części na pewno nie wyglądało to tak jakbyśmy sobie życzyli. Biliśmy głową w mur i nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na przeciwnika. Po przerwie wyszliśmy z większą wiarą. Wiedzieliśmy, że to nie będzie spacerek, że musimy wywalczyć ten mecz i wybiegać. Na pewno sytuacja z czerwoną kartką pomogła, bo wiadomo, że inaczej gra się w 11, a inaczej w 10. Po osłabieniu Wisły wiara była w naszym zespole większa i szanujemy to zwycięstwo. Słowa uznania dla zespołu. Potrzebowaliśmy tych punktów, zwłaszcza po ostatnim blamażu u siebie.
ŁKS Łódź – Wisła Puławy 1:0 (0:0)
Bramka: Rozwadowicz (80).
ŁKS: Kołba – Rozmus, Rozwandowicz, Juraszek, Widejko, Pyciak, Gamrot (73 Burkhardt), Kocot, Pyrdoł (59 Kostyrka), Guzik, Rodionow.
Wisła: Madejski – Murawski, Poznański, Żemło, Litwiniuk (68 Litwiniuk), Smektała, Maksymiuk, Szymankiewicz (81 Popiołek), Pożak (71 Meskhia), Zulciak (68 Szczotka), Hirsz.
Żółte kartki: Gamrot – Poznański, Maksymiuk, Smektała.
Czerwona kartka: Smektała (Wisła, 63 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Marcin Liana (Bydgoszcz). Widzów: 2269.