Ciekawy mecz na Arenie Lublin. Motor zremisował z liderem tabeli Górnikiem Polkowice 0:0. Kibice nie doczekali się goli, ale zwłaszcza w drugiej połowie obie drużyny stworzyły ciekawe widowisko. Było kilka dobrych sytuacji jednak tradycyjnie żółto-biało-niebieskim brakowało wykończenia.
Trener Saganowski tym razem zdecydował się dać szansę między słupkami Sewerynowi Kiełpinowi. A w obliczu zawieszenia za kartki dwóch podstawowych stoperów, czyli Rafała Grodzickiego i Ariela Waszczyka partnerem Maksa Cichockiego w środku defensywy został Michał Bogacz, który ostatni raz na boisku pojawił się ponad miesiąc temu.
Wszyscy zastanawiali się, jak na rywali wpłynie awans, który Górnik zapewnił sobie już w środę po zwycięstwie w Pruszkowie. Przed przerwą na pewno nie najlepiej. W pierwszej połowie gospodarze mieli optyczną przewagę i kilka sytuacji, ale nie udało się otworzyć wyniku. Między 17, a 20 minutą żółto-biało-niebeiscy stworzyli sobie dwie okazje. Najpierw groźnie zza pola karnego huknął Filip Wójcik. Po chwili szansę miał Cichocki, ale źle trafił w piłkę i skończyło się tylko na strachu ekipy z Polkowic.
W kolejnych fragmentach była jeszcze akcja Piotra Ceglarza i niecelna główka Dominika Kuncy, a także próby Wójcika i Tomasza Swędrowskiego. Do przerwy kibice na Arenie Lublin goli jednak nie obejrzeli.
W drugiej odsłonie przyjezdni pokazali, że potrafią dzielić się piłkę i groźnie kontrować. W 54 minucie najpierw niezłą szansę mieli goście, ale napastnik Górnika uderzył fatalnie obok bramki. A po chwili dobre podanie Wójcika do Daniela Świderskiego przejął czujny bramkarz z Polkowic – Mateusz Malec.
Niedługo później w przeciągu kilkudziesięciu sekund dwa razy szczęścia próbował „Świder”. Najpierw źle strzelał głową, ale szybko po wymianie podań ze Swędrowskim wpadł między dwóch rywali i huknął na bramkę. Został jednak zablokowany, a pierwszy do piłki ponownie dopadł golkiper Górnika.
Po godzinie gry niespodziewanie Jarosław Ratajczak poszedł do końca za akcją i dostał piłkę w szesnastkę. Z ostrego kąta uderzył w krótki róg, ale Kiełpin odbił piłkę nogą na rzut rożny. Na kwadrans przed końcem spotkania to Motor miał stały fragment gry w narożniku boiska. Niepewną interwencję tym razem zaliczył Malec, a futbolówka spadła pod nogi Ceglarza, który chciał skorzystać z faktu, że bramka jest pusta. Niestety, jego uderzenie zostało zablokowane i po raz kolejny goście wyszli z opresji bez szwanku.
W 81 minucie Dominik Radziemski miał dwie szanse, ale nie udało mu się wpakować piłki do siatki. 120 sekund później niewiele zabrakło, a z gola cieszyłby się Motor. Po centrze z rzutu wolnego i strzale głową Bogacza piłka trafiła w poprzeczkę. Końcówka to dalej wymiana ciosów. Dobrze w pole karne przedarł się Świderski, ale zamiast zagrać przed szesnastkę, gdzie stało dwóch kolegów posłał piłkę wzdłuż bramki, gdzie nie było nikogo.
W doliczonym czasie gry gorąco robiło się po wrzutkach w pole karne ekipy z Polkowic. Groźnie uderzył jeszcze Sławomir Duda jednak mimo problemów bramkarz Górnika znowu obronił ten strzał. I ostatecznie w Lublinie zostało 0:0.
Motor Lublin – Górnik Polkowice 0:0
Motor: Kiełpin – M. Król, Cichocki (56 Duda), Bogacz, Moskwik, Wójcik, Kumoch (78 Jagodziński), Swędrowski, Kunca (66 R. Król), Ceglarz, Świderski.
Górnik: Malec – Radziemski (87 Baszak), Kowalski-Haberek, Kucharczyk, Ratajczak (76 Opałacz), Fryzowicz, Żołądź, Karmelita (63 Wacławczyk), Bancewicz (63 Szuszkiewicz), Borkowski (76 Baranowski), Piątkowski.
Żółte kartki: Cichocki, Król, Kiełpin – Ratajczak, Kowalski-Haberek, Radziemski, Fryzowicz.
Sędziował: Albert Różycki (Łódź). Widzów: 3256.