Po nieudanym meczu z Garbarnią Motor szybko wraca do gry. W środę żółto-biało-niebiescy zagrają we Wrocławiu z rezerwami Śląska. Spotkanie nietypowo rozpocznie się już o godz. 12.
W pierwszej połowie spotkania z Garbarnią wydawało się, że lublinianie wreszcie zgarną pełną pulę u siebie. Zdominowali rywali, objęli pierwszy raz w tym sezonie prowadzenie i wszystko zmierzało w dobrym kierunku.
Niestety, z każdą kolejną minutą gospodarze słabli, a po przerwie oddali pole gry przeciwnikowi i mogli nawet przegrać. Ostatecznie zawody zakończyły się jednak remisem 1:1. Co stało się z Motorem w drugiej połowie?
– Sami się zastanawiamy i powoli dochodzimy już do pewnych wniosków. Liczyliśmy, że zdominujemy rywala, jak w poprzednich meczach. Po wstępnych analizach myślimy, że mikrocykl poprzedzający starcie z Garbarnią miał wpływ na postawę drużyny. Nie chcę nikogo usprawiedliwiać, ale biorę to na siebie. Myślę, że mikrocykl był po prostu zbyt ciężki – wyjaśnia Mirosław Hajdo, trener żółto-biało-niebieskich.
Szkoleniowiec przyznaje też, czego brakuje jego zespołowi. – Farta. Stwarzamy sobie sytuacje, ale brakuje kropki nad i. Jak my strzelamy, to akcja, uderzenie i bramka muszą być piękne. A przeciwnicy, nic nikomu nie ujmując, w niegroźnych sytuacjach potrafią zdobywać gole i to na pewno bardzo nas boli. Wierzymy jednak, że praca przynosi efekty i prędzej czy później one przyjdą – zapewnia trener Motoru.
W przeciągu 10 dni Tomasz Swędrowski i spółka rozegrają trzy mecze. Po wizycie we Wrocławiu już w niedzielę czeka ich domowy pojedynek z KKS Kalisz. A to oznacza, że możliwe są rotacje w zespole. – Nie chcę mówić o zmianach, ale każdy zawodnik jest po to, żeby dostać szansę i żeby pokazać trenerom, czy dokonujemy słusznych wyborów. Mamy zawodników, którzy do tej pory grali mało. I może to jest taki moment, aby dostali szansę i pokazali się z jak najlepszej strony? – zastanawia się Mirosław Hajdo.
Wiadomo, że na trybunach to będzie mecz przyjaźni, bo kibice obu ekip od lat żyją w zgodzie. Co innego boisko, bo drużyny potrzebują punktów.
Goście środowych zawodów na pewno nie mają zamiaru lekceważyć drugiej drużyny Śląska, chociaż ta przegrała trzy z czterech dotychczasowych meczów i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli II ligi. – Każdego rywala trzeba się obawiać, ale trzeba znać też swoją wartość. Zgadzam się, że tych punktów, zwłaszcza u siebie mamy dwa, trzy za mało. Myślę, że wcześniej, czy później to musi zaskoczyć i będziemy się cieszyć z regularnego zdobywania punktów – przyznaje trener Motoru.
Nie ukrywa też, że pojedynki z rezerwami danego klubu są specyficzne. – Na pewno jest trudniej przygotować się na takiego przeciwnika, bo składy w innych zespołach się powtarzają. W drugiej drużynie Śląska ci zawodnicy mogą być różni. Mogą schodzić gracze z pierwszej drużyny, młodzież może się wymieniać. Nie zwracamy jednak na to uwagi, skupiamy się na sobie i na naszym sposobie grania – zapewnia opiekun klubu z Lublina.
Środowe spotkanie rozpocznie się już o godz. 12. Dlaczego? – Gramy tak wcześnie ze względu na kolejne mecze zarówno pierwszej, jak i drugiej drużyny. Zespół z ekstraklasy swoje kolejne spotkanie na zaplanowane na piątek. Z kolei my już w sobotę zmierzymy się z Bytovią. Chodzi o odpowiedni odstęp regulaminowy, aby zawodnicy mogli wystąpić w dwóch meczach – tłumaczy kierownik rezerw Śląska Szymon Mikołajczak.
A jak będzie z posiłkami z PKO BP Ekstraklasy? W tym sezonie zdarzyło się już, że w II lidze zagrał Mariusz Pawelec, od pierwszej kolejki w składzie znajduje się Adrian Łyszczarz, a ostatnio gra także były zawodnik rezerw Bayernu Monachium Marcel Zylla. – Niby drużyna z ekstraklasy w niedzielę nie pojawiła się na boisku, ale kolejne spotkanie gra już w piątek, dlatego zobaczymy, jakie będą decyzje odnośnie piłkarzy pierwszego zespołu – dodaje kierownik Śląska II.
Środowy mecz będzie można obejrzeć za darmo na kanale youtube wrocławskiego klubu.