Trzeciej porażki z rzędu doznali w środę piłkarze Motoru. Tym razem drużyna Stanisława Szpyrki uległa jego byłemu klubowi - KKS Kalisz i to aż 0:3. Jak zawody oceniają szkoleniowcy obu ekip?
Przemysław Sałański (drugi trener KKS Kalisz)
– Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku, a jest on dość okazały. Obawialiśmy się tego meczu, bo Motor mimo małej ilości punktów pokazywał, że nie był gorszy od rywali. To jednak my dobrze weszliśmy w mecz. Narzuciliśmy swój styl, strzeliliśmy dwie bramki. Później mecz troszeczkę stanął, ale po przerwie podwyższyliśmy na 3:0, co uspokoiło granie, mieliśmy też kolejne sytuacje, ale i tak jesteśmy zadowoleni, nie jesteśmy zachłanni. Najważniejsze, że wyjeżdżamy z trzema punktami i szykujemy się już do kolejnego spotkania z GKS Jastrzębie.
Stanisław Szpyrka (Motor Lublin)
– Rozpoczęliśmy spotkanie fatalnie. Po raz kolejny w sytuacji, która nie powinna się wydarzyć tracimy bramkę z własnej sytuacji strzeleckiej. Zostawiliśmy jednak z tyłu jeden na jeden i tracimy gola. Taka sytuacja nie miała prawa się wydarzyć. Ostrzegaliśmy i wiedzieliśmy, że Kalisz jest mocny przy stałych fragmentach gry, a właśnie w taki sposób straciliśmy dwie kolejne bramki. Niemniej jednak to nie było istotne, byliśmy słabszą drużyną, nie mogliśmy sobie poradzić w środku boiska. Nie kontrolowaliśmy przestrzeni między defensywą, a ofensywą przeciwnika. Rywale rozgrywali swoje akcje środkiem, a my o tym wiedzieliśmy jednak nie potrafiliśmy na to odpowiednio zareagować. Szybko stracony gol ustawił spotkanie, a drugi podciął nam skrzydła. Mogliśmy jeszcze odwrócić losy spotkania, ale szczęście nam nie sprzyja. Wiemy, jak zagraliśmy, podnosimy głowy i walczymy dalej. Nie chcę nikogo obwiniać. Decyzje o systemie i personaliach to moje decyzje. Grę i wyniki biorę na siebie. Widoczne pewne elementy nie funkcjonują. Kolejny mecz nie wyciągamy wniosków i sami sobie strzelamy gole. Z niczego tracimy bramki, a potem ciężko jest odrobić straty, bo liga jest specyficzna. Pokazaliśmy, że nie jesteśmy zorganizowani w defensywie i przez to nie funkcjonuje też ofensywa. Za bardzo nam chyba zależy na zwycięstwie. Ciężko pracujemy i widać, że chcemy wygrać, ale momentami aż za bardzo. Chcemy, żeby kibice byli zadowoleni i żeby Motor miał styl, ale w tym meczu nie funkcjonowało kompletnie nic. Teraz proszę o wsparcie kibiców, nie można się podłamywać, tylko trzeba wygrać kolejny mecz i udowodnić, że zawodnicy zasługują, żeby grać w Motorze. Transfery? Będziemy na pewno rozmawiać z dyrektorem Onyszko, ale na gorąco nie chciałbym mówić, czy transfery są potrzebne. Przeanalizujemy wszystko na spokojnie i podejmiemy odpowiednie decyzje.