W ostatnich tygodniach nie brakowało plotek na temat odejścia z Wisły Grupa Azoty trenera Michała Pirosa. W czwartek klub oficjalnie potwierdził, że puławianie będą mieli nowego szkoleniowca. A został nim Mikołaj Raczyński, ostatnio asystent w pierwszoligowej Stali Rzeszów, a wcześniej opiekun Orląt Spomlek Radzyń Podlaski.
Ten tydzień przyniósł sporo wieści dla kibiców Dumy Powiśla. Od dawna mówiło się o kłopotach finansowych w klubie.
Najpierw także z tego powodu okazało się, że kontrakt rozwiązał najlepszy strzelec drużyny – Dawid Retlewski, który przeniósł się do ligowego rywala, czyli Stomilu Olsztyn. Z drużyną pożegnał się również dotychczasowy trener Michał Piros. Oficjalnie będzie teraz pracował w PKO BP Ekstraklasie, jako asystent Daniela Myśliwca w Widzewie Łódź.
– Specyfika naszego zawodu jest taka, że czasem trzeba łapać szanse, które daje życie. Dostałem propozycję pracy w wyższej lidze i chcę z niej skorzystać. Będę pracował w innym charakterze, ale w sztabie klubu z ekstraklasy. To poziom, do którego każdy dąży – wyjaśnia Michał Piros.
I przyznaje, że Wisła nie ma za sobą udanej rundy. – Nikt nie jest zadowolony z rundy jesiennej, ani ja, ani osoby zarządzające klubem. W szatni też jest duży niedosyt, nie mówiąc już o kibicach. Były jednak różne okoliczności. Kadrę kompletowaliśmy, kiedy liga startowała. Mimo obiecującego początku wpadliśmy w spiralę intensywności. Być może źle zarządzaliśmy budżetem czasowym, ale to już przeszłość. Trzeba wyciągnąć wnioski. Życzę Wiśle utrzymania. Będzie potrzebna samodyscyplina i ciężka praca, ale o to jestem spokojny – dodaje szkoleniowiec, który poprowadził Dumę Powiśla w 22 meczach. Zanotował w nich bilans: siedem zwycięstw, siedem remisów i osiem porażek. Drużynę zostawia na czternastym miejscu w tabeli, z dorobkiem 22 punktów i „oczkiem” przewagi nad strefą spadkową.
Jego następca zapewnia jednak, że patrzy wyłącznie w górę tabeli. – Lubię wyzwania, długo się nie zastanawiałem, bo czuję, że bycie pierwszym trenerem to coś, co mnie najbardziej kręci. Pojawiła się szansa poprowadzenia zespołu i szybko się zdecydowałem. Propozycję z Orląt Spomlek Radzyń Podlaski przyjąłem praktycznie na drugi dzień. Teraz było podobnie – mówi na klubowym portalu Mikołaj Raczyński.
– W Radzyniu to była świetna przygoda. Przejmowaliśmy zespół w strefie spadkowej. Wysiłkiem zarządu, drużyny i małą cegiełką ode mnie utrzymaliśmy się w lidze, a potem całkiem nieźle funkcjonowaliśmy. Wierzę, że w Puławach wyniki będą jak najlepsze. Jak przejmowałem Orlęta, to pracę rozpocząłem w czwartek o godzinie 16, a w sobotę o 14 miałem pierwszy mecz. Miałem dwie doby, żeby się przygotować. Teraz mamy pięć tygodni, więc jest to duży komfort dla mnie. Chcę najpierw poznać drużynę i mam nadzieję, że szybko zaczniemy wdrażać pewne zasady, które uważam, że pomogą rozwinąć się zespołowi i poszczególnym zawodnikom. Dzięki temu będziemy mogli rozpocząć rundę optymalnie przygotowani. Patrzę tylko do góry i moim celem jest powalczenie o miejsce jeden-sześć – zapewnia 32-latek.
Raczyński w Puławach na razie podpisał umowę do końca sezonu, ale z opcją przedłużenia o kolejny rok. Już w sobotę Wisłę czeka pierwszy mecz kontrolny z… Orlętami Spomlek.