Wisła dwa razy prowadziła z Garbarnią Kraków. Mimo to puławianie dopisali do swojego konta tylko jeden punkt. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2, a taki wynik na pewno nie zadowala gospodarzy.
Goście rozpoczęli spotkanie bardzo nerwowo. Już w 40 sekundzie gry pod swoją bramką oddali piłkę rywalom, a o mały włos z prezentu nie skorzystał Lukas Kuban. Czech uderzył bez przyjęcia z narożnika szesnastki i chociaż część kibiców krzyknęła już „jest”, to futbolówka ostatecznie trafiła tylko w boczną siatkę.
Minęło 10 sekund i kolejne, niecelne podanie ekipy z Krakowa powinno zakończyć się golem. Tym razem Adrian Paluchowski zagrał jednak „za plecy” Bartłomieja Bartosiaka i Garbarnia naprawdę mogła mówić o dużym szczęściu.
W siódmej minucie piłkarze Mariusza Pawlaka dopięli jednak swego. Piłkę na lewym skrzydle dostał Dominik Cheba. Wygrał pojedynek biegowy z rywalem i dośrodkował w pole karne. A tam Emil Drozdowicz zagrał sobie piłkę do przodu obok bramkarza jednak Dorian Frątczak zahaczył napastnika Dumy Powiśla. Sędzia długo się nie zastanawiał tylko szybko wskazał na „wapno”. Z 11 metrów do siatki uderzył za to Bartosiak. I w tym momencie puławianie zdobyli swojego czwartego gola na drugoligowych boiskach i czwartego ze stałego fragmentu gry: trzy z karnych i jeden z rzutu rożnego.
Miejscowi zadowolili się skromnym prowadzeniem, ale okazało się, że rywale też potrafią być groźni. Po kwadransie pierwsze ostrzeżenie wysłał Wojciech Korbecki, który dostał piłkę w lewym narożniku pola karnego Wisły i mierzył po długim rogu, a pomylił się naprawdę o centymetry. W końcówce Korbecki dostał świetne podanie z głębi pola i wydawało się, że wyjdzie sam na sam z Piotrem Owczarzakiem. Łukasz Wiech zdążył jednak z pomocą i ostatecznie zawodnik rywali nie oddał nawet strzału.
Przyjezdni dużo lepiej zachowali się w ataku tuż po zmianie stron. Wyprowadzili ładną akcję od swojego bramkarza, a wszystko strzałem w „okienko” zakończył Grzegorz Marszalik. I to już w 48 minucie. Kolejne fragmenty? Niewiele ciekawego działo się na boisku. Gra niespecjalnie kleiła się też gospodarzom, dlatego w 59 minucie trener Pawlak wymienił naraz trzech piłkarzy. Wprowadzenie zwłaszcza Karola Czelnego okazało się strzałem w dziesiątkę. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem były zawodnik Karpat Krosno świetnie dośrodkował na dalszy słupek do Paluchowskiego, który zgubił krycie i głową strzelił na 2:1.
Niestety, to nie była ostatnia bramka w Puławach. W 83 minucie po centrze z rzutu rożnego dwóch „Wiślaków” próbowało wybić piłkę na piątym metrze. Zamiast tego futbolówka spadła pod nogi niepilnowanego Bartłomieja Purchy, który huknął do siatki. Duma Powiśla ruszyła do ataku, ale nie była już w stanie na poważnie zagrozić rywalom.
Wisła Puławy – Garbarnia Kraków 2:2 (1:0)
Bramki: Bartosiak (7-z karnego), Paluchowski (76) – Marszalik (48), Purcha (83).
Wisła: Owczarzak – Kuban, Wiech, Pielach, Cheba, Bartosiak (59 Puton), Lisowski (59 Skałecki), Carlos Daniel, Drozdowicz (86 Ruiz-Diaz), Kacprzycki (59 Czelny), Paluchowski.
Garbarnia: Frątczak – Morys (80 Warczak), Banach, Korbecki (80 Purcha), Nakrosius, Słomka, Duda, Szywacz (71 Malik), Klec, Marszalik, Feliks (65 Kuczera).
Żółte kartki: Lisowski, Czelny, Cheba – Frątczak, Duda, Słomka.
Sędziował: Mariusz Myszka (Stalowa Wola).