W kiepskim stylu z kibicami pożegnali się piłkarze z Puław. Wisła ostatni raz z kompletu punktów cieszyła się ponad miesiąc temu, kiedy pokonała u siebie Pogoń Siedlce 3:0. W czterech kolejnych występach Duma Powiśla dopisała do swojego konta zaledwie punkt. Na koniec roku przegrała za to w Krakowie z Garbarnią 1:2.
Jaka to była runda dla piłkarzy Mariusza Pawlaka? Przypominała przejażdżkę kolejką górską, bo były wzloty i upadki. W pewnym momencie wydawało się, że będzie nawet szansa na miejsce w strefie barażowej. Niestety, po dobrym występie szybko przychodził gorszy i na razie Wisła musi się zadowolić dziesiątą lokatą w tabeli.
W Krakowie już do przerwy Emil Drozdowicz i spółka przegrywali 0:2. Po zmianie stron na pewno spisali się lepiej i napsuli jeszcze rywalom sporo krwi. To wystarczyło jednak jedynie do zdobycia kontaktowej bramki, bo wszystkie punkty zgarnęła Garbarnia.
– Spodziewałem się trudnego spotkania w Krakowie, ale po 45 minutach było ono dla nas bardzo trudne i to z różnych względów. Po przerwie na pewno zagraliśmy zdecydowanie pewniej. Im dłużej trwała druga cześć, tym było lepiej – ocenia trener Pawlak.
Dodał też, że liczy na lepsze występy swoich podopiecznych w 2022 roku. – Mam nadzieję, że wyciągniemy odpowiednie wnioski i że na wiosnę będziemy już w stanie regularnie zdobywać punkty. Na jesieni pokazaliśmy tylko w pojedynczych meczach, że możemy grać o coś więcej. W Krakowie w wielu fragmentach sami nie potrafiliśmy jednak sobie pomóc – wyjaśnia szkoleniowiec ekipy z Puław.
Trzeba dodać, że z powodu trudnej sytuacji kadrowej debiuty zaliczyło dwóch zawodników z rocznika 2005. Adam Gałązka pojawił się na murawie od razu po przerwie, a Leonard Brykowski zameldował się na boisku w 87 minucie. Drugą szansę w tym sezonie dostał za to nieco starszy Jakub Konc z rocznika 2003, który premierowe występy w seniorach zapisał na swoim koncie w końcówce ubiegłych rozgrywek.
Trener Pawlak musiał jednak korzystać z młodzieży, bo na ławce brakowało tych bardziej doświadczonych graczy. Poza Mateuszem Pielachem w obwodzie byli sami nastolatkowie. A wszystko przez kontuzje: Adriana Paluchowskiego, Łukasza Kacprzyckiego, czy Przemysława Skałeckiego. A dodatkowo zawieszenia za kartki: Dominika Cheby, Krystiana Putona oraz Łukasza Wiecha.
– Nasza młodzież wchodziła w trudnym momencie, ale na pewno chłopaki zasługują na to, żeby dostawać swoje szanse w seniorach. Chciałbym też podziękować wszystkim, którzy byli blisko nas przez te pół roku – mówi opiekun Dumy Powiśla.
Jego podopieczni do walki o punkty wrócą za niecałe trzy miesiące. 26 lub 27 lutego zagrają u siebie z Pogonią Grodzisk Mazowiecki.