W wielu fragmentach meczu 1/16 finału Pucharu Polski trzecioligowa Avia Świdnik toczyła wyrównany bój z Ruchem Chorzów. Przedstawiciel Betclic I ligi okazał się jednak zbyt mocny. „Niebiescy” mimo kilku trudnych momentów wygrali 3:1.
Avia obiecująco rozpoczęła zawody. Agresywnie podeszła do wyżej notowanego przeciwnika i jako pierwsza wypracowała sobie niezłą okazję na gola. Po akcji Wiktora Marka z linii szesnastki uderzał Paweł Uliczny. Jakub Szymański odbił jednak to uderzenie.
W 15 minucie „Niebiescy” za łatwo przedarli się pod bod bramkę lewą flanką. Rafał Kursa zszedł na skrzydło. Dzięki temu Daniel Szczepan miał zdecydowanie za dużo miejsca w polu karnym. Wojciech Łaski dograł idealnie na bliższy słupek do kolegi z ataku „zewnętrzniakiem”, a ten świetnym, technicznym strzałem otworzył wynik meczu.
Kwadrans później wydawało się, że będzie szansa na wyrównanie. Avia przechwyciła piłkę blisko pola karnego, ale ta akcja nie skończyła się nawet strzałem. Patryk Małecki podał górą do Kamila Rozmusa jednak Jakub Myszor zablokował rywala przy linii końcowej. Po 120 sekundach to Ruch miał okazję, żeby trafić na 0:2. Łaski i Szczepan zagrali klepkę, a pierwszy z graczy zdołał wślizgnąć się przed Wojciecha Kalinowskiego. Po chwili padł na murawę, ale ani sędzia, ani VAR nie dopatrzyli się przewinienia.
Za chwilę byliśmy pod drugą bramką. Świetna centra Małeckiego znalazła adresata, w postaci Adriana Paluchowskiego. Doświadczony snajper dobrze „zgasił” piłkę. Szkoda tylko, że Szymański błyskawicznie wyszedł do rywala i zdołał odbić strzał na rzut rożny. Żółto-niebiescy przycisnęli pierwszoligowca w kolejnych minutach. Przez chwilę nie opuszczali szesnastki rywali. Były dwa rzuty rożne, groźna próba Kalinowskiego jednak Ruch przetrwał mini oblężenie.
W końcówce pierwszej odsłony Łukasz Moneta dośrodkował idealnie na głowę Szczepana, ale snajper ekipy z Chorzowa uderzył do ziemi i za lekko, żeby zaskoczyć Andrzeja Sobieszczyka.
W 54 minucie w polu karnym o futbolówkę walczyli: Łukasz Góra i Andrej Remeniuk. Pierwszy trącił ją Ukrainiec, a Góra trafił w rywala. Sędzia pokazał na rzut rożny. Od czego jest jednak VAR. Arbiter podbiegł do monitora i szybko zmienił decyzję wskazując na „wapno”. Paweł Uliczny nie zmarnował doskonałej szansy, a to oznaczało, że mecz zaczyna się od początku.
Szkoda tylko, że Ruch od razu odzyskał prowadzenie. Moneta zagrał z lewego skrzydła w pole karne, a tam błąd popełniła defensywa żółto-niebieskich. Wszyscy patrzyli na futbolówkę, nikt do tyłu. No to Myszor wyskoczył zza pleców Rozmusa i z bliska wepchnął piłkę do siatki.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem w końcu pojawiła się szansa na wyrównanie. Małecki szybko wyrzucił piłkę z autu do Arkadiusza Maja. Rezerwowy napastnik „urwał” się rywalom, wpadł w pole karne, ale uderzył z ostrego kąta prosto w bramkarza. Nie było 2:2, to za chwilę zrobiło się 1:3.
W szesnastce świdniczan było gorąco. Wydawało się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Piłka opuściła już pole karne. Problem w tym, że spadła do Denisa Ventury, który bez namysłu od razu huknął z dystansu, a Sobieszczyk nie miał szans na interwencję.
Podopieczni Wojciecha Szaconia na tle wyżej notowanego rywala na pewno pokazali się z dobrej strony. W wielu fragmentach nie było widać różnicy dwóch klas. A w końcu trzecioligowiec rywalizował z klubem, który występuje na zapleczu ekstraklasy.
Avia Świdnik – Ruch Chorzów 1:3 (0:1)
Bramki: Uliczny (56-z karnego) – Szczepan (15), Myszor (57), Ventura (77).
Avia: Sobieszczyk – Dobrzyński (84 Machała), Kursa, Rozmus, Kalinowski (74 Zagórski), Uliczny, Popiołek, Marek (67 Maj), Małecki, Remeniuk, Paluchowski (46 Tkaczyk).
Ruch: J. Szymański – Borowski, Góra, Lukić, Sadlok (46 Sz. Szymański), Myszor (63 Konczkowski), Nono (63 Mezghrani), Ventura, Łaski (63 Szwoch), Moneta (86 Kozak), Szczepan.