W środę, w grupie lubelsko-podkarpackiej rozegrano 25. kolejkę. Arcyważne trzy punkty w debiucie nowego trenera, Piotra Piechniaka zdobyła Stal Kraśnik. Trzecią wygraną z rzędu zaliczył też Motor, chociaż nie bez problemów
Hetman Żółkiewka w tej rundzie w dwóch występach u siebie zgarnął sześć "oczek”. Podopieczni Waldemara Wiatra przyzwyczaili już kibiców, że potrafią grać przed własną publicznością głównie z mocnymi zespołami.
Z tymi słabszymi idzie im znacznie gorzej. I po raz kolejny ta teza potwierdziła się w środę. Beniaminek pierwszego gola w starciu ze Stalą stracił w 27 minucie, kiedy na listę strzelców wpisał się Karol Hudzik. W 73 na 0:2 trafił Adrian Chamera i gospodarzy było już stać jedynie na honorowe trafienie Siergiega Iwliewa.
– Słowa uznania należą się chłopakom, ja przecież nie grałem – śmieje się zadowolony Piotr Piechniak, który zadebiutował na ławce trenerskiej klubu z Kraśnika. – Zagraliśmy bardzo dobre zawody, widać było, że zależy nam na wygranej. Podstawa to także radość z gry i to także pokazaliśmy – przekonuje były gracz Groclinu Grodzisk Wielkopolski, który zaliczył też trzy występy w reprezentacji Polski.
Nowy szkoleniowiec "niebiesko-żółtych” zdążył przeprowadzić tylko dwa treningi. – Zawodnicy szybko zrozumieli o co grają. Bardzo się cieszymy z trzech punktów i oczywiście wierzymy w utrzymanie. Gdybym nie wierzył, w ogóle by mnie tu nie było – dodaje trener Piechniak.
Motor o kolejny komplet punktów walczył w Białej Podlaskiej. Podlasie wysoko zawiesiło poprzeczkę i przegrało "tylko” 1:2. Po końcowym gwizdku gospodarze mieli też spory niedosyt. – Wcale nie byliśmy gorsi od rywali i niespodzianka naprawdę była blisko – przekonuje Ryszard Więcierzewski, drugi trener Podlasia.
Już w siódmej minucie wynik otworzył Piotr Karwan, tradycyjnie po rzucie rożnym. Szybko kapitalną, indywidualną akcją popisał się Adam Wiraszka i było 1:1. Gospodarze cieszyli się jednak ledwie 180 sekund, bo kapitalnym uderzeniem z dystansu drugą bramkę dla gości zdobył Iwan Dykij. I strzelanie na tym się zakończyło.
– To był bardzo niefortunny mecz. W końcówce koszmarnej kontuzji doznał Adrian Jesionek, który po wyskoku nieszczęśliwie upadł i wypadło mu kolano. Wyglądało to okropnie i zawodnik trafił do szpitala. Dodatkowo piłkarz Motoru już raczej w swojej karierze tak pięknego gola nie strzeli. Akurat wyszło mu w Białej Podlaskiej – mówi trener Więcierzewski.
Niespodziankę sprawiła Chełmianka, która wygrała w Radzyniu Podlaskim 1:0. Zwycięskie trafienie zapisał na swoim koncie Wadim Semczuk w 70 minucie. Fatalnie spisała się Tomasovia. Wydawało się, że najgorsze "niebiesko-biali” mają już za sobą, tymczasem w środę dostali lanie w Sieniawie, aż 0:4.