Trwa dobra passa Wisły na początku nowego sezonu. Licząc także mecz Pucharu Polski puławianie zanotowali właśnie trzecie zwycięstwo w czwartym meczu. Tym razem ograli na trudnym terenie w Krakowie tamtejszego Hutnika 1:0. Nie musieli się jednak martwić o końcowy wynik, gdyby nie kiepska skuteczność
Pierwsza część gry była wyrównana, ale groźniejsi byli gospodarze. Po kwadransie gry na listę strzelców mógł się wpisać Mariusz Bienias, ale jego główkę tuż sprzed linii wybili obrońcy gości. Później swoje szanse mieli jeszcze Kamil Sobala i Krzysztof Świątek. W pierwszym przypadku próba miejscowych była niecelna, a w drugim dobrze spisał się Paweł Socha.
Duma Powiśla zaczęła dochodzić do głosu po zmianie stron. I to całkiem szybko. Już w 48 minucie po akcji Łukasza Kacprzyckiego w dobrej sytuacji znalazł się Ivan Litwiniuk. Tym razem to Bienias ratował sytuację wybiciem piłki z linii bramkowej. Później ładnie z woleja huknął Szymon Stanisławski, ale efektu bramkowego nie było. Popularny „Stasio” lepiej spisał się tuż po godzinie gry. Po rzucie rożnym piłka spadła mu pod nogi w polu karnym. Były zawodnik Radomiaka nie namyślając się długo kopnął w kierunku bramki. Miał trochę szczęścia, bo rykoszet zmylił Mateusza Zająca, a futbolówka wylądowała w siatce.
Później to Wisła była bliżej drugiego trafienia, niż krakowianie wyrównania. W dobrych sytuacjach mylili się jednak: Stanisławski, Arkadiusz Maksymiuk i na koniec Mateusz Supryn, który przegrał pojedynek z Zającem.
– Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa, bo wiedzieliśmy, że w Krakowie czeka nas trudna przeprawa – wyjaśniał po meczu trener Magnuszewski. – Hutnik w dwóch pierwszych meczach odniósł dwa zwycięstwa, a do tego strzelił sześć bramek. Wiedzieliśmy, że rywale mają duży potencjał w ofensywie. Mieliśmy jednak dobry plan na to spotkanie. Chcieliśmy przeczekać pierwszą połowę i zagrać na zero z tyłu. W drugiej części chcieliśmy podejść wyżej i mocniej zaatakować. I ten plan wypalił w stu procentach. Kiedy strzeliliśmy na 1:0 mądrze się broniliśmy i wyprowadzaliśmy groźne kontry. Szkoda, że żadnej nie wykończyliśmy, o to trochę mam pretensje do zespołu, bo gdybyśmy coś strzelili to nie musielibyśmy drżeć o wynik – dodawał szkoleniowiec Wisły.
Hutnik Kraków – Wisła Puławy 0:1 (0:0)
Bramka: Stanisławski (61).
Hutnik: Zając – Ptak, Jaklik (76 Gawęcki), Bienias, Tetych – Sobala, Reczulski (67 Pietrzyk), Kędziora, Świątek, Marszalik (67 Antoniak) – Radwanek (67 Pachowicz)
Wisła: Socha – Król, Pielach, Poznański, Litwiniuk – Szczotka (46 Kacprzycki), Maksymiuk, Szymankiewicz (81 Supryn), Puton (73 Popiołek), Zmorzyński (90 Barański) – Stanisławski
Żółte kartki: Marszalik, Kędziora – Szczotka, Pielach.
Sędziował: Przemysław Białacki (Kielce). Widzów: 700.