Kłos Chełm znowu złapał formę. Piłkarze Roberta Tarnowskiego nie pozwolili na wiele Lubliniance i pokonali wyżej notowanego rywala 2:0
Wiosnę Łukasz Drzewicki i jego koledzy rozpoczęli od pięciu wygranych z rzędu. Później doznali dwóch wysokich porażek z Hetmanem i Powiślakiem. Szybko się jednak pozbierali. Najpierw uratowali w końcówce remis z Kryształem, a teraz zaliczyli drugie zwycięstwo z rzędu. W sobotę zasłużyli na punkty, nie było co do tego żadnych wątpliwości.
Zdominowali przeciwnika z Lublina, a pierwszy cios zadali tuż przed przerwą. Dawid Stepaniuk odebrał piłkę na skrzydle i dograł do Damiana Kuśmierza, a ten strzelił precyzyjnie, tuż przy słupku i dał gospodarzom prowadzenie. Po zmianie stron goście robili wszystko, żeby powalczyć o remis, ale nie mogli przedrzeć się przez szczelną defensywę rywali. A w 79 minucie było jasne, że drużynie Dariusza Bodaka będzie bardzo trudno nawet o „oczko”. Paweł Fornal „złamał” akcję z lewego skrzydła do środka i uderzył do rogu nie dając szans bramkarzowi.
Później na 3:0 o mały włos nie trafił Krzysztof Rak, ale Maksymilian Żuber końcami palców zdołał odbić piłkę. Co z atakami klubu z Wieniawy? Aż do 87 minuty niewiele z nich wynikało. Dopiero w końcówce rezerwowy Dariusz Drzazga znalazł się sam przed bramkarzem gospodarzy. Nie zdołał jednak umieścić piłki w siatce i przyjezdni zakończyli zawody z zerowym dorobkiem.
ZDANIEM TRENERÓW
Dariusz Bodak (Lublinianka)
– Na pewno to nie był nasz najlepszy występ. Gra niespecjalnie się nam układała. Nie mieliśmy zbyt wielu sytuacji. Trzeba też oddać rywalom, że byli bardzo agresywni, walczyli o każde źdźbło trawy. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a Kłos nie pozwolił nam na zbyt wiele. Wiadomo, że ulewa przeszkadzała obu ekipom, a gospodarze dużo lepiej poradzili sobie w tych warunkach. No cóż, trzeba się pogodzić z porażką i wyciągnąć wnioski przed kolejnym spotkaniem.
Robert Tarnowski (Kłos Chełm)
– To był chyba nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Graliśmy ambitnie i agresywnie, a do tego wytrzymaliśmy to wysokie tempo praktycznie do końca. Rywal miał jedną, klarowną sytuację w całym meczu i to dopiero w 87 minucie. My oprócz dwóch goli zepsuliśmy jeszcze dwie inne, stuprocentowe szanse. Dlatego uważam, że wygraliśmy, jak najbardziej zasłużenie. Trzeba się cieszyć, bo ograliśmy jeden z lepszych zespołów w lidze.
Kłos Chełm – Lublinianka 2:0 (1:0)
Bramki: Kuśmierz (42), Fornal (79).
Kłos: Mucha – P. Poznański (46 Huk), E. Poznański, Kowalski, Stepaniuk, Flis, Kamola, Rak, Kuśmierz, Fornal, Bala (88 Chmiel).
Lublinianka: Żuber – Kośka, Mulawa, Giza (72 Wszołek), Kowalczyk (46 Milcz), Wrzesiński (75 Dzyr), Stępień, Kuzioła, Bednara (72 Baran), Rejmak, Rapa (82 Drzazga).
Żółte kartki: Flis – Mulawa, Stępień, Kowalczyk.
Sędziował: Maciej Łasocha (Biała Podlaska). Widzów: 150.