Lewart ostatnio kiepsko radził sobie na swoim boisku. W meczach z Tomasovią i Ładą nie wywalczył ani jednego punktu. W sobotę gospodarze liczyli na przełamanie i swój plan wykonali w stu procentach po zwycięstwie z Polesiem Kock (5:0)
Po kwadransie ekipa z Lubartowa prowadziła już 1:0 po celnym strzale głową Grzegorza Fularskiego. Później gra się wyrównała, ale w 34 minucie kiepsko spisał się Tomasz Kamiński. Zawodnik Polesia najpierw stracił piłkę, a później wyciął we własnej szesnastce Łukasza Najdę. Sędzia nie miał wątpliwości, że miejscowym należał się rzut karny. Z „wapna” nie pomylił się Karol Bujak i Lewart był już w komfortowej sytuacji.
W końcówce Polesie mogło jeszcze powalczyć. Po rzucie rożnym goście wychodzili z dobrze zapowiadającą się kontrą czterech na dwóch. Piotr Waszczyński za wcześnie wyszedł do podania kolegi, a boczny arbiter zasygnalizował spalonego. Ekipa z Kocka straciła szansę na kontaktowe trafienie.
Po przerwie wielkich emocji już nie było. W 67 minucie definitywnie zawody zamknął Patryk Pokrywka, który podwyższył na 3:0. W 81 minucie drugiego karnego sprokurował Jakub Dobosz, a sam poszkodowany – Mateusz Filipczuk zdobył czwartą bramkę. W samej końcówce rezultat ustalił kolejny z rezerwowych – Dawid Pikul.
ZDANIEM TRENERÓW
Grzegorz Białek (Polesie)
– O ile po ostatnim meczu z Victorią Żmudź mogliśmy odczuwać złość, bo wcale nie byliśmy gorsi od rywala i nie powinniśmy przegrać, to tym razem trzeba oddać, że Lewart po prostu był od nas o klasę lepszy. Może gdybyśmy lepiej zakończyli kontrę w końcówce pierwszej połowy, to byłaby jeszcze szansa, żeby powalczyć. Niestety, nic z tego nie wyszło i w drugiej części meczu nie mieliśmy już zbyt wiele do powiedzenia. Szkoda, ale to spotkanie zupełnie nam nie wyszło. Można nawet powiedzieć, że to był nasz najgorszy występ w tej rundzie, bo nie stworzyliśmy sobie praktycznie żadnej, klarownej okazji na gola. Musimy się jednak szybko podnieść. Przed nami arcyważny pojedynek ze Startem Krasnystaw. Jeżeli myślimy o utrzymaniu, to musimy wygrać.
Łukasz Mierzejewski (Lewart)
– Nie mieliśmy wielkich problemów z odniesieniem zwycięstwa. Pomogły dwie bramki przed przerwą. To był na pewno dobry mecz w naszym wykonaniu i zasłużenie zgarnęliśmy trzy punkty. Mieliśmy sporo sytuacji. Zdobyliśmy pięć bramek, ale mogło być ich kilka więcej. Na dodatek dobrze spisywaliśmy się także w defensywie, bo nie pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele w ataku.
Lewart Lubartów – Polesie Kock 5:0 (2:0)
Bramki: Fularski (15), Bujak (35-z karnego), Pokrywka (67), Filipczuk (82-z karnego), D. Pikul (88).
Lewart: Prusak – Wankiewicz, Budzyński, Michna (63 Stopa), Pokrywka, Ponurek, A. Bujak, Bujak (70 Majewski), Fularski (63 Gliniak), Najda (73 Filipczuk), Szkutnik (57 D. Pikul).
Polesie: Kasperek – Dobosz, Kamiński, Golda, Wójcicki (70 Wójcik), Król (72 Drewienkowski), Maciej Skrzypek, Bright, Misiarz, Majcher (60 Bielecki), Waszczyński.
Żółte kartki: Pokrywka, Gliniak – Dobosz, Majcher, Wójcicki, Król.
Czerwona kartka: Dobosz (Polesie, 81 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Piotr Kawiński (Chełm). Widzów: 250.