Cztery gole w meczu po raz pierwszy w tym sezonie. A do tego najwyższa wygrana w rozgrywkach. To zdecydowanie była udana sobota dla piłkarzy Jacka Fiedenia. Orlęta Spomlek nie miały najmniejszych problemów ze zdobyciem punktów w Kielcach. Biało-zieloni rozbili rezerwy Korony aż 4:0.
Jutrzenka Giebułtów, Korona II Kielce i Hetman Zamość. Kto spojrzał w terminarz drużyny z Radzynia Podlaskiego na przełomie marca i kwietnia, ten zdawał sobie sprawę, że marząc o utrzymaniu trzeba w tych spotkaniach zdobyć dziewięć punktów. Po dwóch z nich można powiedzieć, że wszystko jest na dobrej drodze, aby wykonać zadanie.
O ile zwycięstwo w pierwszym ze spotkań przeciwko Jutrzence rodziło się w bólach, to w sobotę drugie przyszło biało-zielonym zdecydowanie łatwiej. Wystarczyło 15 minut, a już goście prowadzili w Kielcach dwoma bramkami. Wynik w szóstej minucie otworzył Arkadiusz Maj, ale napastnik Orląt dopełnił tylko formalności, po tym, jak Kacper Wiatrak odebrał piłkę rywalom i wyłożył ją przed pustą bramkę.
Kilka chwil później Radosław Seweryś faulował we własnej szesnastce Macieja Filipowicza. Sędzia nie miał wątpliwości, że drużynie trenera Fiedenia należał się rzut karny. Jedenastkę na drugiego gola zamienił Karol Kalita. Udana pierwsza połowa dla przyjezdnych okazała się jeszcze bardziej przyjemna w 29 minucie. Wówczas Michał Kobiałka dośrodkował z rzutu rożnego, a akcję celnym strzałem do siatki rywali zakończył Szymon Kamiński.
Do przerwy wszystko było już jasne. Jeżeli ktoś miał jednak wątpliwości, czy goście zdobędą trzy „oczka”, to w 55 minucie na pewno można było już dopisywać Orlętom punkty w tabeli. Bardzo dobrze grę wznowił Patryk Rojek, który celnie wykopał piłkę do Maja, a ten wypatrzył lepiej ustawionego Kalitę i jeszcze zanim minęła godzina gry było aż 0:4. A to oznaczało koniec emocji w Kielcach.
– Muszę przyznać, że jechaliśmy do Kielc z drobnymi obawami i spodziewaliśmy się naprawdę trudnej przeprawy. Widziałem rezerwy Korony w akcji i chociaż to młody zespół, to naprawdę potrafi fajnie grać w piłkę. Taka jest jednak specyfika młodych drużyn. Raz zagrają dobrze, a za chwilę nic nie będzie im wychodzić. W sobotę naprawdę dobrze się dla nas ten mecz otworzył, a później dobrze zamknął. Cieszymy się z tych punktów, bo zdobyliśmy je z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, który był tuż pod nami – mówi Jacek Fiedeń.
I dodaje, że na kolejne mecze czeka z umiarkowanym optymizmem. – Powoli tworzy się ten zespół. Szkielet już mamy, kadra też robi się szersza mimo że nadal brakuje nam kilku chłopaków. Można powiedzieć, że powoli zaczął się wydobywać w zespole potencjał, który chłopaki na pewno mają. Ważne też, że z Kielc wracamy na czysto, jeżeli chodzi o kontuzje i kartki – wyjaśnia szkoleniowiec Orląt.
W następnej kolejce biało-zieloni zagrają u siebie z ostatnim w tabeli Hetmanem Zamość. I każdy inny wynik niż pewne zwycięstwo gospodarzy na pewno byłoby sporą niespodzianką.
Korona II Kielce – Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 0:4 (0:3)
Bramki: Maj (6), Kalita (15-z karnego, 55), Kamiński (29).
Orlęta: Rojek – Wiatrak, Myszka, Fiedeń, Chaliadka (84 Idzikowski), Bożym (73 Welman), Kamiński, Kobiałka, Filipowicz (73 Kleber), Kalita (79 Nowosadko), Maj (79 Kuźma).
Żółte kartki: Dziubek, Seweryś, Słabosz (Korona II).
Sędziował: Gerard Gawron (Mielec).