Na Wieniawie doszło w sobotę to meczu z gatunku o sześć punktów. Znajdująca się tuż nad strefą spadkową Lublinianka podejmowała ostatnich w tabeli Czarnych Połaniec. Gospodarze zrobili swoje i wygrali 3:0. Dzięki temu odskoczyli od drużyn znajdujących się pod kreską.
W siódmej minucie dobrą kontrę wyprowadzili gospodarze. Wystarczyło jedno podanie z obrony do Tomasza Brzyskiego na lewe skrzydło, a „Brzytwa” od razu z pierwszej piłki zagrał do wbiegającego w pole karne Michała Palucha. Napastnik Lublinianki naciskany przez obrońcę strzelił jednak z kilku metrów nad bramką.
W 14 minucie gospodarze dopięli swego. Założyli wysoki pressing, po złym wybiciu piłki przez bramkarza Paluch zagrał na skrzydło do Sebastiana Raka, a ten dośrodkował w szesnastkę. I chociaż na piłkę czekali: Mateusz Majewski i Paluch, to między kolegów wbiegł Brzyski i głową skierował futbolówkę do siatki.
W kolejnych fragmentach spotkania goście mieli sporo stałych fragmentów gry. I szybko mogli pokusić się o wyrównanie. Niespodziewanym bohaterem w swoim polu karnym został jednak Majewski, który na dalszym słupku uprzedził Igora Wosia, a już wydawało się, że zawodnik Czarnych z najbliższej odległości dostawi jedynie stopę do piłki i będzie 1:1. W końcówce pierwszej odsłony szansę na uderzenie bezpośrednio z rzutu wolnego miał jeszcze Brzyski. I niewiele zabrakło, bo przymierzył w boczną siatkę.
Drugą odsłonę od mocnego uderzenia mogli rozpocząć piłkarze Roberta Chmury. Majewski przedarł się lewym skrzydłem i dośrodkował tuż pod bramkę, gdzie z najbliższej odległości główkował Rak. Trafił jednak bramkarza w… brzuch. Po godzinie gry powinno być 1:1. Mateusz Stańczyk dostał świetną piłkę w pole karne, a jego pierwszy strzał zablokował Karol Futa. Zawodnik Czarnych miał okazję na poprawkę, ale tym razem uderzył w bramkarza, a za trzecim podejściem w ogóle nie trafił już w bramkę i obrońcy wybili futbolówkę na „uwolnienie”.
Później Lublinianka utrzymywała korzystny rezultat, a na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem mocno zbliżyła się do kompletu punktów. Trzeba przyznać, że miejscowi mieli trochę szczęścia. Rak strzelał zza pola karnego, a piłkę pechowo odbił jeden z defensorów gości. Pechowo, bo ta trafiła wprost pod nogi Fryderyka Janaszka. Młodzieżowiec gospodarzy lepiej nie mógł jednak uderzyć, bo huknął w krótki róg, a piłka odbiła się od poprzeczki i wylądowała w siatce.
Wydawało się, że nic wielkiego się już na Wieniawie nie wydarzy. Tymczasem w 90 minucie niewiele zabrakło, a przyjezdni jeszcze zafundowaliby rywalom nerwową końcówkę spotkania. Po rzucie rożnym idealnie na piłkę nabiegał Woś, z kilku metrów uderzył głową, ale tylko w poprzeczkę. Zamiast 2:1 w doliczonym czasie gry zrobiło się 3:0. Janaszek wygrał pojedynek bark w bark z obrońcą, zagrał pod bramkę do Mateusza Miśkiewicza, a ten drugi „dziubnął” tylko piłkę obok bramkarza i ustalił wynik zawodów.
Lublinianka Lublin – Czarni Połaniec 3:0 (1:0)
Bramki: Brzyski (14), Janaszek (75), Miśkiewicz (90+4).
Lublinianka: Czarnogłowski – Michota, Chodziutko, Futa, Śledzicki, Tymosiak, Baran (69 Świech), Brzyski (82 Malec), Rak (82 Miśkiewicz), Majewski (90+1 Szczepaniak), Paluch (69 Janaszek).
Czarni: Wieczerzak – Bakowski, Woś, Załucki (59 Gębalski), Smoleń, Nytko, Galara, Wątróbski, Stańczyk (90+1 Śledź), Janeczko (90+1 Danielski), Bawor.
Żółte kartki: Paluch, Tymosiak, Malec.
Sędziował: Mateusz Mastaj (Dębica).