Piłkarze Lublinianki nie potrafili zdobyć w sobotę trzech punktów w Dębicy, na boisku głównego kandydata do spadku z III ligi. Podopieczni Marka Sadowskiego marnowali sytuację za sytuacją za co zapłacili w ostatnich minutach spotkania, kiedy grający w dziesiątkę gospodarze wyrównali na 1:1.
- Jesteśmy po prostu zrozpaczeni tym wynikiem - nie ukrywa trener Marek Sadowski. I dodaje, jak wyglądało spotkanie z Wisłoką. - To był mecz na jedną bramkę. Zmarnowaliśmy mnóstwo świetnych okazji, także stuprocentowych. Już w pierwszej połowie powinno być po zawodach.
Mimo sporej przewagi klub z Wieniawy nie był w stanie pokonać bramkarza rywali w pierwszych 45 minutach. Wynik goście otworzyli dopiero w 67 minucie. Wówczas dobrym podanie kolegę obsłużył Radosław Muszyński.
Paweł Zabielski spokojnie minął bramkarza i zdobył upragnionego gola. Chwilę później wydawało się, że Lublinianka nie będzie miała problemów z dowiezieniem korzystnego wyniku do końca, bo z boiska wyleciał gracz miejscowych Dariusz Bieszczad.
Mimo liczebnej przewagi ekipa z Lublina nie zdołała podwyższyć prowadzenia i zapłaciło za to w 89 minucie. Wówczas rzut wolny z połowy boiska dał Wisłoce wyrównujące trafienie.
- Po raz kolejny straciliśmy bramkę nie z akcji, a po stałym fragmencie gry. Zemściły się też na nasz wszystkie zmarnowane szanse - dodaje szkoleniowiec przyjezdnych
Wisłoka Dębica – Lublinianka 1:1 (0:0)
Bramki: Maik (89) – Zabielski (67)
Lublinianka: Zapał – Ręba, Radosław Kursa, Rafał Kursa, Wiśniewski, Wołos (55 Gąsior), Muszyński, Stępień, Zabielski (75 Skoczylas), Sobiech, Witkowski (60 Rovbel).
Czerwona kartka: Bieszczad (Wisłoka, 72 min)