Rozmowa z Marcinem Michotą, zawodnikiem Motoru Lublin
- Po meczu z Legionovią można powiedzieć, że cały czas robicie postępy?
– Na pewno cieszy nas wynik, bo wygraliśmy. Gra była obiecująca. Wyglądało to lepiej niż w sparingu z Pogonią Siedlce. A trzeba pamiętać, że mamy dwa naprawdę mocne tygodnie w nogach. Dlatego to nie jest jeszcze nasze maksimum możliwości. Myślę, że po jeszcze jednym podobnym tygodniu będziemy łapać już świeżość. I to co ma nadejść, czyli wszystkie założenia, które przedstawia nam trener i które sami sobie nakreślamy będziemy mogli podejmować, bo po prostu będziemy mieli więcej siły.
- Tym razem sporo zawodników grało dłużej niż 45 minut...
– To było z góry ustalone, że gramy dwa sparingi. Jest nas powyżej 20, więc każdy mógł mniej więcej pokazać się przez 90 minut i wybiegać cały mecz. Niektórzy grali mniej, ale większość grała całe spotkanie. Uważam, że to dobre rozwiązanie, bo każdy może popracować jeszcze nad tlenem, a to na pewno zaprocentuje.
- Obu goli mogliście jednak uniknąć...
– No tak. Pierwsza to znowu niepotrzebny rzut karny, podobnie, jak z Pogonią Siedlce. Druga bramka też padła z naszej winy. Jak nie będziemy tracić takich goli, to będziemy wygrywać gładko i do zera, a o to właśnie chodzi.
- Kto będzie kapitanem Motoru w nowym sezonie? Ty ostatnio założyłeś opaskę w meczu z Pogonią, a przeciwko Legionovii Tomek Brzyski...
– Jeszcze nie wiadomo, ale decyzja należy do trenera. Pewnie nie będzie jednego kapitana, a raczej kilku. To też dobre rozwiązanie. Wygląda jednak na to, że sprawa jest otwarta, ale tak jak mówiłem zdecyduje trener, więc spokojnie czekamy.
- Z każdym meczem w drużynie pojawiają się nowe twarze, ale mimo to gra wygląda obiecująco...
– Muszę powiedzieć, że przez ostatnie lata przez Motor naprawdę przewinęło się wielu zawodników. Teraz piłkarze, którzy się u nas pojawiają naprawdę mają jakość. Jedni zostaną, a inni pewnie trafią gdzie indziej. Fajnie to jednak wszystko wygląda, ale uważam, że takie testowanie też jest potrzebne. Lepiej dysponować trochę szerszą kadrę, bo sezon jest długi, a w trudnych momentach przyda się każda ręka i każda noga.