ROZMOWA Z Mariuszem Sawą, trenerem Motoru Lublin
- Wraca pan do Motoru, ale chyba sporo się zmieniło po tych kilku latach...
– Zgadza się. Grałem na tym pięknym stadionie, ale na miałem na nim okazji trenować. Ćwiczyliśmy przy Al. Zygmuntowskich, albo gdzie się dało. Teraz warunki, jeżeli chodzi o bazę są zdecydowanie lepsze, dlatego cieszę się, że tutaj wróciłem. Zobaczymy, co z tego będzie.
- Jak można ocenić frekwencję na pierwszych treningu?
– Mieliśmy dużo zawodników, bo 24, ale w zdecydowanej większości to młodzież. Jeżeli chodzi o jakość drużyny, to mam nadzieję, że w najbliższych dniach sytuacja się zmieni. Było dwóch-trzech zawodników, którzy przyjechali, żeby się pokazać. Na tych, których to my chcemy trzeba będzie trochę poczekać.
- Nad transferami pracujecie wspólnie z prezesem Leszkiem Bartnickim?
– Pracujemy wszyscy: trenerzy, prezes, działamy wspólnie. Mam pewien pomysł, jak zbudować drużynę, ale nie wiem, czy to wypali. Zawodnicy, których znam i których chciałbym tutaj na dzień dzisiejszy testują się troszeczkę wyżej. Wiadomo, że mają swoje ambicje i trzeba na nich poczekać. Nie chcemy robić żadnych nerwowych ruchów, czy się pomylić. Na razie Motor jest w troszeczkę innym miejscu, jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne i finansowe. Nie chcę wychodzić przed szereg i mówić o czymkolwiek. Obecnie skupiamy się na tym co jest i czekamy, co przyniosą najbliższe dni.
- Motor w nowym sezonie ma być bardziej lubelski?
– Sytuacja chyba niestety nas do tego zmusi. Ja zawsze chciałem grać, jak największą ilością piłkarzy z Lublina i okolic. Chcemy tak robić. Nie ma się jednak co oszukiwać, że spora grupa piłkarzy została już „przebrana” przez Górnika Łęczna i Wisłę Puławy. Z tego względu będziemy musieli szukać troszeczkę dalej. Na pewno oprzemy skład na chłopakach stąd i na naszej młodzieży.
- Jaki ma pan pomysł na drużynę i jak zamierzacie grać?
– Chcemy grać dobrą piłkę i w każdym meczu robić progres. Chcemy, żeby nasza gra sprawiała przyjemność kibicom, ale i nam oraz przede wszystkim zawodnikom. Będziemy dążyć do tego, żeby z meczu na mecz grać lepiej. Wiadomo, że potrzeba czasu, żeby drużyna zaczęła grać tak, jak chcemy. Sam jestem ciekawy, jak to wyjdzie. Zawsze starałem się grać do przodu. Czasem efekty były. My akurat mamy wielu młodych zawodników i pewnie trzeba będzie to wypośrodkować. Chciałbym jednak, żebyśmy grali ofensywnie i przyjemnie dla oka.
- Letnie przygotowania potrwają około pięciu tygodni. To dużo, czy mało?
– Letni okres jest całkiem inny od zimowego. To jest praktycznie tylko kilka tygodni. Będziemy się starali wykorzystać to, jak najlepiej. Wiadomo jednak, że czasu jest mało, a my nie mamy wszystkich zawodników, których byśmy chcieli. Zima była dla poszczególnych piłkarzy najważniejsza, w lecie to tylko podtrzymanie formy. Pięć tygodni to niby dużo, nie dużo, ale chcemy się przygotować, jak najlepiej. Skupiamy się na zgrywaniu i przygotowaniu do jakiegoś stylu gry. Na razie trudno powiedzieć, jakim będziemy grali systemem, bo nie wiemy, jaką kadrą będziemy dysponowali.
- Jak pan ocenia grupę czwartą III ligi?
– To bardzo ciężkie rozgrywki. Pokazały to dwa ostatnie sezony, kiedy Motor był murowanym faworytem, a i dwa lata temu i rok temu wchodziły drużyny, na które nikt nie stawiał. Dlatego trzeba dużo pokory i pracy. No i trzeba zasuwać, żeby być w czubie tabeli i liczyć się do końca. Takim drużynom, jak Motor kibice zawsze będą stawiali wysokie wymagania. A my będziemy się starali stawiać czoła tym wymaganiom.
- Na pierwszym treningu pojawił się Artur Gieraga. Jakie są szanse, że zostanie w zespole?
– Bardzo małe. Ja naprawdę chciałbym Artura w swoim zespole, ale będzie ciężko, żeby tutaj został. Mogę za to powiedzieć, że Konrad Nowak na pewno zostaje z nami. I z tego bardzo się cieszymy.
- A czy ktoś ze „starego” składu może jeszcze wrócić do zespołu? Chociażby Dawid Dzięgielewski?
– Nie chciałbym o tym mówić. W tym momencie rozmawiamy z wieloma zawodnikami. Sytuacja finansowa się zdecydowanie zmieniła. Piłkarze nie będą już mieli takich warunków, jak ostatnio. Pewnie, jeżeli dostaną podobne pieniądze w innych klubach, to raczej pójdą gdzieś indziej. Tutaj nie chcemy robić żadnych kominów płacowych, wszystko ma mieć ręce i nogi. Nie wyszedł tamten projekt, mam nadzieję, że z tym będzie inaczej. Może nie wypali z miesiąca na miesiąc, ale mam nadzieję, że się obroni swoją ambicją, grą i ofensywą.
- Kibice przed pierwszym treningiem dopytywali, czy będzie Grzegorz Bonin. I jak będzie, czy jednak nie?
– Ja nie widziałem Grześka na naszych zajęciach (śmiech). Nie ma o czym mówić. Takich zawodników, w tej lidze chętnie by się oglądało. Nie chcę mówić tak, nie chcę mówić nie, ale na dzień dzisiejszy nie.
- Długo się pan w ogóle zastanawiał nad ofertą Motoru?
– Nie chcę głośno mówić, bo różne informacje się pojawiały. Że miałem kilka propozycji, że z kimś tam się dogadałem, co oczywiście było nieprawdą. Rozmowy były, ale na ostatniej prostej pojawił się Motor i długo nie trzeba było mnie namawiać. Można powiedzieć, że Motorowi się nie odmawia.
- Czy spodziewał się pan odchodząc z Lublina że po tych kilku latach klub ciągle będzie tkwił w III lidze?
– Szczerze mówiąc nie spodziewałem się. Myślałem, że po tylu latach będzie przynajmniej w I lidze. Szkoda, że tak wyszło. Mimo wszystko wierzę, chociaż nie powiem, że za rok, czy za dwa Motor będzie wyżej, bo zasługują na to nasi kibice i ten stadion. Szkoda takiej drużyny na III ligę. To jednak ciężka liga. Trzeba walczyć i robić wszystko, żeby cechy wolicjonalne wyszły od wszystkich zawodników. Nie może być tak, że siedmiu biega, a reszta się przygląda. Bo nigdy nie będzie efektów.
- Czyli nie jest tak, że lepiej mądrze stać, niż głupio biegać?
– W tej lidze nie. Zawsze musi być kilku zawodników, którzy umieją grać w piłkę. Myślę jednak, że większość w III lidze musi troszeczkę pobiegać, żeby efekty przyszły. Zazwyczaj jest tak, że z Motorem wszyscy się cofają i grają z kontry. A do tego mają szybkich skrzydłowych lub napastników i to często wystarcza. Dlatego trzeba wychodzić z odpowiednim nastawieniem, a do tego mobilizacja, walka i wielka pokora.
- Można się spodziewać jakichś zmian w sztabie szkoleniowym?
– Mam nadzieję, że dojdzie do nas Piotrek Wilawer. To chłopak, który grał w Motorze. Ma dużo wspólnego ze sportami walki, siłownią, dietą, czy zdrowym przygotowaniem zawodników. Widziałem, jak pracuje i bardzo mu ufam, dlatego chciałbym, żeby z nami został.