Po trzech kolejkach w tym roku Orlęta Spomlek dopisały do swojego konta cztery punkty. Ekipa z Radzynia Podlaskiego fragmentami potrafiła grać naprawdę niezłą piłkę. Niestety, zdarzały się też dużo gorsze momenty, za które drużyna musiała słono zapłacić. Tak było chociażby w minioną sobotę podczas wyjazdowego meczu z KSZO.
Od 15 do 90 minuty spotkania w Ostrowcu Świętokrzyskim Orlęta grały całkiem nieźle. Problem w tym, że na pierwszy kwadrans goście zostali w szatni. Popełnili sporo błędów w defensywie, które skończyły się dwoma golami dla rywali.
A mogło ich być więcej. „Kszoki” miały „setkę” na 3:0, a później jeszcze jedną okazję, po której najpierw trzeba było się ratować wybiciem piłki tuż sprzed linii bramkowej, a później dobitkę obronił jeszcze Robert Nowacki.
Co się stało z drużyną na początku spotkania? – Brak koncentracji przede wszystkim, to zaważyło. Może trochę zlekceważyliśmy też te pierwsze fragmenty? Na pewno taka sytuacja nie może się powtórzyć. Wiadomo, że sędzia zrobił swoje, bo przy akcji na 1:0 rywal wchodził nakładką, zabrakło nam trochę cwaniactwa, żeby się przewrócić. Nie możemy jednak winić sędziego, bo popełniliśmy ewidentny błąd – wyjaśnia Mikołaj Raczyński.
Później biało-zieloni powalczyli o korzystny wynik i jeszcze przed przerwą zdobyli kontaktową bramkę. Niestety, po przerwie nie byli już w stanie po raz drugi wpisać się na listę strzelców. Efekt? Pierwsza porażka na wiosnę.
W sobotę drużyna z Radzynia Podlaskiego będzie miała okazję do rehabilitacji. Przed własną publicznością zagra z ostatnią w tabeli Wólczanką Wólka Pełkińska. Teoretycznie trudno o łatwiejszy mecz, ale z drugiej strony rywale jeszcze mogą mieć nadzieję na utrzymanie i na pewno dadzą z siebie wszystko.
– Przed rundą mówiłem, że nasz terminarz jest niewygodny. Teraz lepiej byłoby grać z tymi zespołami ze środka tabeli, czy nawet z góry. A my mierzymy się z takimi, które dają z siebie 200 procent, bo walczą o utrzymanie. Dlatego spotkania są bardzo ciężkie. W maju i czerwcu część tych zespołów będzie już pewnie pogodzona ze spadkiem i byłoby łatwiej. Teraz wszyscy gryzą trawę. Przekonaliśmy się o tym w Ostrowcu Świętokrzyskim, bo rywale byli bardzo agresywni. Nie pomógł nam sędzia, ale na pewno nie możemy też popełniać takich błędów – przekonuje trener Orląt.
I dodaje, że Wólczanka na pewno będzie niewygodnym przeciwnikiem. – Oglądamy już ich sobie i wiemy, jakie są ich mocne strony. Mimo pozycji w tabeli potrafili zremisować ostatnio z Cracovią II. Wcześniej długo prowadzili w Łagowie. Na pewno czeka nas bardzo ciężki mecz i od pierwszej minuty musimy być skoncentrowani – zapowiada trener Raczyński.
Bardzo możliwe, że więcej minut na boisku spędzi już Michał Kobiałka, który ostatnio zagrał przez pół godziny. Do gry powinien też wrócić Norbert Myszka. Zabraknie za to Pavla Chaliadki, który będzie pauzował za kartki. Z urazem zmaga się również Piotr Bryja.
– Mamy nadzieję, że Michał będzie mógł zagrać już dłużej. Powoli wprowadzamy go jednak do gry, żeby uraz się nie odnowił. Norbert normalnie już z nami trenuje i liczymy na niego. Dzięki jego powrotowi możemy złapać więcej spokoju w defensywie – wyjaśnia opiekun biało-zielonych.
Spotkanie Orlęta Spomlek – Wólczanka zaplanowano na sobotę, o godz. 16.