Każda passa kiedyś się kończy. W sobotę Motor Lublin doznał pierwszej porażki u siebie od... 12 października 2016 roku. Trzy punkty z Areny wywiozła Resovia po wygranej 2:1. Gospodarze stracili też fotel lidera.
Już po kilkudziesięciu sekundach gry Motor mógł objąć prowadzenie. Świetną akcję na skrzydle przeprowadził Dawid Dzięgielewski. Wypatrzył w polu karnym Konrada Nowaka, a ten z bliska strzelił w poprzeczkę.
Pierwsze fragmenty zapowiadały bardzo ciekawe spotkanie, ale później gra toczyła się głównie w środku pola. Po kwadransie groźnie pod bramką gości zrobiło się po akcji Pawła Kaczmarka. Później goście mieli problemy z wyjściem z własnej połowy. Kiedy już im się udało, to... objęli prowadzenie. Resovia wywalczyła aut na wysokości pola karnego Motoru. Daleki wyrzut, zgranie głową i z kilku metrów wszystko sfinalizował Bartłomiej Buczek.
Żółto-biało-niebiescy od razu szukali wyrównania. W 22 minucie z dystansu szczęścia próbował Szymon Zgarda. Piotr Gnatek był jednak na posterunku. Później gospodarzom z trudem przychodziło kreowanie kolejnych okazji. W 29 minucie rzeszowianie znowu wywalczyli aut, praktycznie w tym samym miejscu, po którym zdobyli pierwszego gola. Tym razem efektu bramkowego jednak nie było. Kilkadziesiąt sekund później podopieczni Szymona Grabowskiego wychodzili z kontrą dwóch na dwóch. Świetnie strzał Pawła Hassa wyłapał jednak Socha.
W 35 minucie sygnał do ataku dał kapitan. Marcin Burhkardt przedarł się pod pole karne rywali i świetnie wypatrzył Dzięgielewskiego. Niestety, skrzydłowy miejscowych nie zdołał oddać „czystego” strzału i skończyło się jedynie na strachu kibiców z Rzeszowa. W 40 minucie znowu dał o sobie znać Nowak. Gola nie było, ale napastnik Motoru wywalczył bardzo ważny, jak się za chwilę okazało rzut rożny. Z narożnika boiska dośrodkował Burkhardt, a piłkę do siatki wpakował Szymon Kamiński.
W 45 minucie szybkość, a przy okazji spryt pokazał. Dzięgielewski. Balansem ciała zmylił rywala i pognał w kierunku narożnika. Niestety, dośrodkowanie nie dotarło już do żadnego z kolegów. Na koniec pierwszej połowy ekipa z Lublina wykonywała dwa rzuty rożne. I było blisko drugiego gola, ale strzał Dizęgielewskiego został zablokowany.
Pierwsze minuty drugie części spotkania należały do Resovii W 52 minucie Burkhardt miał jednak świetną szansę na gola. Uderzał z 18 metrów, bezpośrednio z rzutu wolnego. Tym razem trafił jednak w mur. Po godzinie gry niepotrzebne wyjście z bramki Gnatka mogło się skończyć drugim golem Kamińskiego. Ostatecznie Motor wywalczył jednak tylko rzut rożny.
W 78 minucie groźną akcję rywali przerwał Artur Gieraga. Obrońca Motoru wybił piłkę na rzut rożny. Niestety, po stałym fragmencie gry przyjezdni zdobyli drugiego gola. Socha próbował jeszcze ratować sytuację, ale arbiter uznał, że piłka całym obwodem przekroczyła linię i wskazał na środek boiska.
Problem był z ustaleniem strzelca. W obozie gości do trafienia przyznawali się Hass, a także Dorian Buczek. Wydawało się też, że ostatni piłki mógł dotknąć Kamil Oziemczuk.
Żółto-biało-niebiescy ruszyli do ataku. Mieli sporo stałych fragmentów gry, kilka szybkich kontr, ale za każdym razem czegoś brakowało.
W akcji ostatniej szansy. Z rzutu wolnego centrował Oziemczuk, a w szesnastce rywali znalazł się nawet Socha. Niestety, gospodarze nie zdołali już wyrównać i sobotnie zawody zakończyły się niespodzianką.
Motor Lublin – Resovia Rzeszów 1:2 (1:1)
Bramki: Kamiński (40) – Buczek (19), Oziemczuk (79 - samobójcza).
Motor: Socha – Kasolik, Gieraga Kursa Słotwiński (73 Tadrowski), Kaczmarek (46 Majkowski), Kamiński, Burkhardt (66 Oziemczuk, Zgarda, Dzięgielewski, Nowak (73 Kozban).
Resovia: Gnatek – Kantor, Pawlak, Makowski, Drobot, Kaliniec, Domoń, Adamski (60 Ogrodnik), Pyrdek (90 Bieniasz), Hass (87 Frankiewicz), B. Buczek (67 D. Buczek).
Żółte kartki: Domoń, Pawlak (Resovia).
Sędziował: Marek Śliwa (Kielce).
Widzów: 4575.