Gorzką pigułkę musieli w sobotę przełknąć kibice z Radzynia Podlaskiego. Orlęta Spomlek wcale nie rozegrały złego spotkania przeciwko liderowi tabeli. Gospodarze w wielu fragmentach byli nawet lepsi od Siarki. Niestety, wszystkie punkty pojechały do Tarnobrzega, bo drużyna Sławomira Majaka wygrała 2:0.
Początek zawodów należał do gości. Siarka zdominowała rywali i groźnie atakowała. Gospodarze mieli problem, żeby sklecić jakąkolwiek akcję w ofensywie.
Na szczęście to trwało około 20 minut. Im dalej w las, tym lepiej prezentowali się biało-zieloni. W 25 minucie wydawało się, że jest 1:0. Arkadiusz Maj zagrał w tempo do wychodzącego zza pleców obrońców kolegi, a Piotr Bryja wpakował piłkę do siatki. Radość ekipy z Radzynia Podlaskiego przerwał jednak sędzia, który pokazał spalonego.
Minęło 120 sekund i w dobrej sytuacji, w szesnastce rywali znalazł się Maj. Napastnik Orląt nie zdecydował się na strzał, tylko na wyłożenie piłki do Ernesta Skrzyńskiego. A ten miał świetną okazję, żeby otworzyć wynik, ale uderzył prosto w bramkarza Siarki.
Goście w kolejnych fragmentach mieli problem ze stworzeniem zagrożenia pod bramką Roberta Nowackiego. Jeżeli takie się pojawiło, to raczej po błędach przeciwnika. Po pół godzinie gry Pavel Chaliadka był ostatnim obrońcą przed swoim bramkarzem i niepotrzebnie „bawił” się z piłką. Stracił ją, ale ambitnie dogonił rywala i odzyskał futbolówkę. Gdyby nie ta interwencja, to lider tabeli wychodziłby z akcją dwóch na jednego.
W końcówce kilka razy robiło się gorąco pod bramką drużyny z Tarnobrzega. Wzdłuż bramki zagrywał Bryja, a Maj nie dopadł do piłki w polu karnym. Później Maj założył rywalowi „siatkę” na lewym skrzydle jednak wywalczył tylko rzut rożny. Po tym stałym fragmencie porządnie „zakotłowało” się w szesnastce przeciwnika. Gol jednak nie padł, a po chwili sędzia zakończył pierwszą połowę.
Po przerwie od razu było groźnie po centrze z rzutu rożnego Szymali. Efektu bramkowego nadal jednak nie było. W 55 minucie odgryzła się także Siarka. Akcję na dalszym słupku zamykał Oleksandr Jacenko, ale uderzył za lekko, żeby zaskoczyć bramkarza. W odpowiedzi kapitalny rajd tuż przy linii bocznej przeprowadził Chaliadka. Grał „klepki” z kolegami i w ten sposób przedarł się pod pole karne rywali, a następnie wrzucił w szesnastkę, gdzie pechowo w piłkę nie trafił Arkadiusz Korolczuk, bo to była kolejna, świetna szansa na gola.
Tuż po godzinie gry Szymala huknął z rzutu wolnego, a golkiper gości z problemami odbił piłkę na rzut rożny. Wydawało się, że to gospodarze są bliżej objęcia prowadzenia, a tymczasem na kwadrans przed końcowym gwizdkiem najpierw po akcji prawą stroną słupek uratował Nowackiego. Niestety, Siarka dalej była przy piłce i szybko się poprawiła. A konkretnie Dwid Bałdyga, który z bliska wpakował futbolówkę do siatki.
W 80 było po meczu. Bałdyga dostał piłkę w narożniku pola karnego i chociaż miał dookoła siebie trzech obrońców, to huknął na bramkę i wyszło świetnie, bo piłka wylądowała w bramce zaskoczonego Nowackiego. W końcówce Orlęta miały jeszcze swoje szanse. Jakimś cudem z bliska do siatki nie trafił Jan Bożym, a na koniec zmiany wyniku nie przyniósł także sytuacyjny strzał Maja.
Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – Siarka Tarnobrzeg 0:2 (0:0)
Bramki: Bałdyga (75, 80).
Orlęta: Nowacki – Chaliadka, Myszka, Chyła, Szymala, Koszel (67 Rycaj), Kamiński, Korolczuk (80 Ćwik), Skrzyński, Bryja (59 Bożym), Maj.
Siarka: Kowal – Józefiak, Stefanik, Bierzało, Stańczyk (80 Zmarzlik), Tyl, Rogala (80 Orzechowski), Sulkowski, Agudo (55 Janczko), Jacenko (73 Tabor), Mróz (55 Bałdyga).
Żółte kartki: Chyła, Szymala – Bierzało, Stefanik, Janeczko, Stańczyk.
Sędziował: Paweł Mackiewicz (Łomża).