Tydzień temu humory w Radzyniu Podlaskim nie były najlepsze. Orlęta Spomlek właśnie przegrały u siebie z Wólczanką 1:6. Nastroje szybko się jednak poprawiły, bo w niedzielę biało-zieloni ograli na wyjeździe KS Wiązownica. A dzisiaj mogą pójść za ciosem. W zaległym meczu czwartej kolejki zagrają w gościach z Jutrzenką Giebułtów (godz. 15.30).
Powiedzieć, że rywale są ostatnio w dołku, to nic nie powiedzieć. Jutrzenka przegrała cztery mecze z rzędu. Co więcej, nie zdobyła w nich nawet bramki. A straciła aż 17 goli.
Nikogo nie powinno w tej sytuacji dziwić, że zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Fatalnie spisuje się też w Zabierzowie, gdzie rozgrywa domowe mecze. W trzech takich występach Jutrzenka przegrała trzy razy i ma bilans bramkowy 1-13.
Tak się jednak składa, że przed spotkaniem z Orlętami do zespołu z Giebułtowa wrócił trener Piotr Powroźnik. Z pracy zrezygnował za to dotychczasowy dyrektor sportowy, a także dwóch członków zarządu. A to oznacza, że rywale biało-zielonych będą mieli dodatkową motywację, żeby przełamać kiepską passę.
Trener Artur Bożyk ma jednak powody do optymizmu. Po pauzie za kartki do gry wracają: Arkadiusz Kot i Radosław Kursa. W weekend pierwszą bramkę w nowych barwach zdobył wreszcie Edvinas Baniulis. I wszyscy liczą, że Litwin, który w okresie przygotowawczym leczył kontuzje pokaże się teraz z dużo lepszej strony.
Na dodatek wygrana w środę dałaby drużynie z Radzynia Podlaskiego miejsce w pierwszej dziesiątce tabeli. Komplet punktów pozwoliłby także na poprawienie dorobku z... poprzednich rozgrywek. W skróconym sezonie 2019/2020 Orlęta uzbierały w końcu tylko 16 „oczek” w 19 kolejkach. W środę wieczorem mogą mieć ich już na koncie 17 w 12 meczach.
Najpierw trzeba jednak wygrać w Zabierzowie, a biało-zieloni na wyjazdach też specjalnie nie mają się czym chwalić. Dopiero w niedzielę przywieźli pierwszy komplet punktów ze stadionu rywali po wygranej z KS Wiązownica 3:1. To były też pierwsze bramki, jakie strzelili w roli gości.